sobota, 14 kwietnia 2012

La Roche Posay, Anthelios XL Fluide Extreme SPF 50+

Dużymi krokami nadchodzi wiosna, a wraz z nią coraz mocniejsze słońce, które nie zawsze w pozytywny sposób wpływa na naszą skórę. Aby temu zapobiec możemy zastosować kosmetyki z filtrem.

Dlatego też zapraszam na mini cykl wpisów dotyczących moich przygód z preparatami służącymi do blokowania promieniowania słonecznego.

Osobiście jakąś ekstremistką filtrową nie jestem i czasem zażywam kąpieli słonecznych :P - uważam, że wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem :).
Niemniej jednak od czasu do czasu sięgam po takie kosmetyki, zwłaszcza, kiedy stosuję kuracje kwasowe i chciałabym, aby spełniał swoje zadanie zgodnie z moimi oczekiwaniami :)

Swoją przygodę z filtrami zaczęłam od Antheliosa XL Fluide Extreme, który doradziła mi kosmetyczka jako odpowiedni na mojej, wtedy dość tłustej, cery.
Zazwyczaj tego typu blokery same w sobie są dość tłuste, zatem często ciężko jest dobrać pod tym kątem odpowiedni kosmetyk.
No dobra, po tym przydługim wstępie, czas na zwierzenia :D

Opis producenta:

Anthelios XL Fluide Extreme, dzięki zawartemu filtrowi SPF 50+ daje najsilniejszą ochronę przed oparzeniami słonecznymi. PPD28/SPF 50+ zapewnia ochronę anty-UVA przed długoterminowymi skutkami promieniowania słonecznego. Dzięki strukturze przepuszczającej powietrze ten wyjątkowo lekki fluid jest odpowiedni dla wszystkich typów skóry, nawet bardzo tłustej. Nie powoduje powstawania zaskórników. Zawiera system filtrujący składający się z opatentowanych filtrów słonecznych: Mexoryl SX i Mexoryl XL.



Opakowanie jest funkcjonalne, higieniczne. Niewielki "dziobek" pozwala na dość precyzyjne dawkowanie kosmetyku.
Konsystencja płynna, bardzo lekka, łatwa w aplikacji, jak mleczko kosmetyczne.
Zapach - właściwie brak zapachu, produkt nieperfumowany.

Działanie - jak to filtr ;), jestem zadowolona z jego stosowania pod względem ochrony.

Krem nie zapychał, nie podrażniał, wchłaniał się przyzwoicie, choć nie zawsze do matu i po pewnym czasie twarz w newralgicznych miejscach zaczynała się niestety błyszczeć. No ale to nie krem matujący, więc nie mogę tego wymagać i oceniać pod tym kątem. Choć bardzo bym chciała, aby radził sobie z tłustą skórą.

Miałam również wrażenie, że odrobinę bielił, choć nie był to jakś koszmarny efekt, raczej lekkie "wybladzenie" twarzy. Trzeba było jedynie uważać przy aplikacji na linii włosów i dokładnie rozetrzeć filtr w tych okolicach, aby się nie odcinał.
Pozostawia jakby lekki, ale nietłusty/nielepki film na skórze.
Uważam, że jest wydajny.
Jedynym minusem, jaki zaobserwowałam, jest migracja do oczu [szczypie, pewnie przez alkohol w składzie], dlatego te wrażliwe okolice radziłabym omijać i smarować jakimś innym kremem.

Polubiłam go nawet :) i ogólnie mogę powiedzieć, że spełnił moje oczekiwania w 80% :)

Cena: ok 60 zł/50 ml

5 komentarzy:

  1. Mnie cena skutecznie do niego zniechęca. 60 zł za 50 ml to ja mogę dać za krem do pielęgnacji albo krem BB. No ale pewnie jakby mnie było na niego stać, to bym kupiła :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosztowny, ale wydajny. Starczył mi na kilka miesięcy, choć oczywiście nie nakładałam przepisowej ilości :o - koszt się wtedy rozkłada :)

      Usuń
  2. Ja dopiero w tym roku kupiłam pierwszy krem z filtrem przeciwsłonecznym.
    Cena tego jest faktycznie wysoka, ale czego się nie robi dla pełnej ochrony :]

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam te filtry, lepiej słuzy mi 30+

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, 30-tkę też testowałam i faktycznie była fajna :)

      Usuń