sobota, 30 listopada 2013

Już są!

A raczej - wreszcie są...
Bardzo przepraszam, że tak długo musiałyście czekać na wyniki rozdania. Niestety ostatnio rzadko bywam w sieci. Na domiar złego w moim wiekowym sprzęcie wysiadła karta sieciowa, zatem znowu w praktyce odcięta jestem od internetów. Stąd brak mojej obecności, aktywności i czegokolwiek :o

No ale bez zbędnego gadania, przejdźmy do sedna sprawy :D

Główny zestaw nagród wygrywa:

Beata Isia z bloga Rajskie SPA

A druga nagroda powędruje do:

Szuszu z bloga Szuszu-styles

Gratuluję Zwycięzcom, mam nadzieję, że zestawy kosmetyków okażą się przydatne i sprawią Wam trochę radności :)
Wszystkim ogromnie dziękuję za udział w zabawie. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej.

Buziaki!

A ja tymczasem zmykam pod kołdrę, bo od wczoraj męczy mnie jakieś choróbsko... :/

piątek, 22 listopada 2013

Bez tytułu

Wiem, że wiele z Was czeka na wyniki rocznicowego rozdania, pragnę więc zapewnić, że o nim nie zapomniałam :)
Po prostu frekwencja przeszła moje najśmielsze oczekiwania :D a nie łatwo jest zweryfikować prawie 170 osób. Przede mną zatem nie lada wyzwanie. Niestety w sieci ciągle więcej mnie nie ma, niż jestem :/, ale już poczyniłam kilka kroków do przodu :)
Ogromnie Wam dziękuję i jednocześnie deklaruję, że postaram się ogłosić wyniki w najbliższych dniach.
So keep calm and good luck!

środa, 20 listopada 2013

Wishlista na ...

Pierwotnie miała tu lisra planowanych zakupów na listopad, ale jako że bliżej nam do grudnia, a mojemu blogowaniu ciągle daleko od regularności, postanowiłam zrobić zbiorcze zestawienie moich chciejstw na najbliższe dwa miesiące. Ciągle ograniczam się w zakupach, no ale... ;) Każdy już chyba wie o promocji -40% na kolorówkę w Rossmannie i o Dniu Darmowej Dostawy wyznaczonym na 2 grudnia. Żal odkładać zakupy, druga taka okazja dopiero za rok ;) Dlatego planuję zrobić małe zapasy... ale tylko tych produktów, których naprawdę mi brakuje. Obiecuję nie kupować żadnych smarowidełndo twarzy i ciała... Co prawda mam ochotę na jakieś serum pod krem, jednak mocno postaram się ograniczać.
Tymczasem na wishliście nadal tkwią:
- lakiery piaskowe Golden Rose w kolorze błękitu i bieli, być może różu
- lakiery holograficzne Color Club (ciągle nie zdecydowałam się na odcień, jakieś rady?)
- paletka Vintage Romance od Sleek rzecz jasna
- nabrałam ochoty na farbującą kredę do włosów z limitki Essence
- pędzelek do eyelinera, bo mój dokonał żywota - pewnie też skuszę się na Essence
- lakier Lovely Blink Blink i jesen z brokatów sypkich z tej kolekcji
- może jakiś tusz do rzęs (bo przecież dwa w zapasie to mało :P), myślałam o czymś z Wibo/Lovely, ale kuszą też inne marki; już od dawna chcę spróbować tych pękatych Maybelline, ale zupełnie nie wiem po którą wersję sięgnąć [HELP!]
- pianki i żele do twarzy, szczególną ochotę mam na produkty zza wchodniej granicy i będę na nie polować podczas DDD; to akurat produkty, które zużywam naprawdę regularnie, a do tego dość szybko i praktycznie nie mam zapasu, więc chyba mogę sobie lekko pofolgować ;)
- myślę też o jakimś toniku, powody jak wyżej
- szampony Baikal Herbals, Natura Siberica, etc. - kuszą mnie od dawna. Poprzednio przy okazji DDD zrezygnowałam z zakupu, teraz się waham, bo szamponów do testowania trochę jednak mam... polecacie coś szczególnie?

poniedziałek, 18 listopada 2013

Październikowe zużycia

Po zakupach pora na denko ubiegłego miesiąca.
Tradycyjnie niewielkie, jednak krok po kroku zawsze to kilka buteleczek mniej.
Z uwagi na tragiczny stan mojej cery przez większą część sierpnia i września po prostu dawałam skórze odpocząć, redukując pielęgnację - zwłaszcza kremy - do minimum



W październiku, a w zasadzie w ostatnich trzech miesiącach udało mi się zużyć:
- płyn micelarny Bielenda, Technologia Ciekłokrystaliczna Kolagenowe Odmłodzenie czyli wersja zielona
- płyn micelarny BeBeauty, miałam akurat resztkę w zapasie
- ekspresową odżywkę w piance Gliss Kur, Ultimate Volume [zabrakło na foto :(]
- krem pielęgnacyjny do rąk Barwa, Miss, wersja kokosowa
- odlewkę Elisha Coy Premium Mineral Gold Bb Cream, spodziewajcie się wkrótce recenzji
- próbki kremów Bioderma Sebium: AKN  i AI, jak znajdę chwilę to może coś skrobnę na ich temat
- próbkę szamponu Biały Jeleń - był, umył co trzeba i nic więcej nie umiem powiedzieć; zapamiętałam jeszcze jego ładny zapach
- testy sławnego zestawu trzech kroków Clinique rozpoczęte, c.d.n ;)
- do kosza poleciało też kilka opakowań po żelu do mycia ciała Joanny i rzepowego szamponu, ale tradycyjnie już nie znalazły się na zdjęciu, nie chciałam zagracać przestrzeni w łazience, wystarczająco dużo przestrzeni zajmują już pełne butelki ;)

A Wam jak idzie denkowanie?
Pewnie lepiej niż mi, ale to szczegół :P

sobota, 16 listopada 2013

Październikowe zakupy - podsumowanie

Z małym poślizgiem - nadszedł czas na podsumowanie październikowych szaleństw zakupowych, a raczej ich braku. Już od kilku miesięcy w tym temacie utrzymuję niezbędny (no prawie) minimalizm, szczególnie ograniczając kosmetyki do pielęgnacji. Dopiero po przeprowadzce uświadomiłam sobie, jak dużo tego zgromadziłam. Do tej pory wszystko leżało grzecznie pochowane w zakamarkach szafek nie rzucając się w oczy. Jak na złość oczywiście zużycie czegokolwiek zajmuje wieki...Ok, nie przyciągając tego już i tak ciut przydługiego wstępu przystępuję do prezentacji zdobyczy października :)
- róż Essence z kolekcji Gorilla Gardening
- żel do mycia twarzy Tołpa, miniaturka
- płyn micelarny Delia
- mydło w płynie Tutti Frutti z Biedronki
- szampon Corine de Farme


Szampon trafił do mnie w sumie przypadkiem, bo generalnie pierwotnie miał byc przeznaczony do mycia włosów moich córrrrrek :) Ostatecznie używam sama. Kupiłam też, mimo zapasu, nowy micel, bo wybrany obecnie do użytku bardziej przypomina tonik, ale o tym szerzej napiszę przy okazji recenzji.
Mimo planów nie kupiłam jeszcze paletki Sleek ani lakierów Golden Rose. Czekam na Dzien Darmowej Dostawy, który w tym roku przypada 2 grudnia. I oczywiście już sporządzam kolejne listy zakupowe :P

piątek, 15 listopada 2013

Last Call


Ostatnie przypomnienie :) o rocznicowym rozdaniu, które jeszcze trwa na blogu.
Do zgarnięcia dwie nagrody, zgłaszać się można tylko do północy.
Zapraszam do zabawy!
Good Luck!!!



środa, 13 listopada 2013

"Echo" spotkania w Kazimierzu ;)

Hej :)
Powracam jeszcze na chwilę do zlotu w Kazimierzu Dolnym, aby pokazać Wam, co dzięki Marzence i firmom, które zechciały przygotować upominki na spotkanie będę testować w ciągu nadchodzących miesięcy :)



 - zestaw kolorówki od marki Softer :) Miałam już okazję zetknąć się z tą firmą, bo w moim mieście znajduje się Drogeria Stars, gdzie można nabyć te dobroci. Muszę przyznać, że szafa Softer cieszy oko. Po spotkaniu z pewnością skuszę się na lakiery, w szczególności boski neon w kolorze mango :) Do koszyka wpadnie pewnie też i puder prasowany. Mam też ochotę na podkład, ale przed zakupem skutecznie powstrzymuje mnie zapas bb creamów.


- Soraya zauroczyła mnie opakowaniami i zapachami serii So Pretty. Składy tejże też są całkiem przyjemne (brak masła shea, yay!!!) i chętnie po nie sięgnę, jak tylko uporam się z obecnymi zapasami w pielęgnacji (idzie opornie, ale do przodu). Bardzo zaciekawił mnie też bb cream tej firmy. Testy na skórze dłoni wypadły obiecująco - delikatny mat, przyjemne wygładzenie, a wiecie, że bardzo krytycznie podchodzę do tej grupy produktów i wymagam wiele. Kosmetyk zbiera bardzo pozytywne opinie wśród użytkowniczek. Generalnie pozytywnie zaskoczona jestem składami produktów Sorai. Znalazło się tam całkiem sporo naturalnych pozycji na całkiem przyzwoitych miejscach.



- prezent od marki Tołpa, która też często mnie kusi. Co za smakowitości - dosłownie :) - popatrzcie na te nazwy. Sorbet, nektar... będzie się działo :)


- Eveline tym razem nęci arganową serią i kolorówką. Znalazł się też nawilżający peeling do dłoni o obłędym zapachu wanilii. Szkoda, że nie możecie tego poczuć, coś wspaniałego :)


- Revitalash było moim marzeniem od przeczytania pierwszych recenzji i obejrzenia efektów. I chyba nic więcej dodawać w temacie nie trzeba :) Niedługo zabieram się za testy, tylko muszę trzasnąć jakieś sensowne focie "przed".


- kolorówka Ingrid w fajnych, uniwersalnych barwach, idealna do wykonania makijażu dziennego. Niewielkie gabaryty zmieszczą się w każdej torebce :)



- Lacibios Femina - już stoi w łazience i czeka na pierwsze testy. Dawno nie korzystałam z dobrodziejstw specjalistycznej pielęgnacji, korzystając z tego, co akurat jest pod ręką. Czas na zmianę :) Podoba mi się bardzo też ten mały żel, idealny, by zabrać go w podróż.


- Joanna to jedna z moich ulubionych firm kosmetycznych. Jej szampon rzepowy od 5 lat towarzyszy mi w boju o piękne włosy. Miło mi będzie zapoznać się z resztą asortymentu, tym bardziej, że niektórych produktów jeszcze nie miałam okazji próbować


- balsam do ciała od Bath & Body Works - świetny zapach i dopieszczona szata graficzna


 - ekspresowe maseczki Lagenko, które cieszą się bardzo dobrą opinią wśród blogerek. Do trj pory niestyty nie miałam okazji testować, zatem cieszę się bardzo. Tym bardziej, że już od dawna mkałam ochotę na zakup tego typu kolagenu.


- Paese miałam okazję poznać już wcześniej, pozytywnie zaskoczyły mnie lakiery tej marki, które są całkiem trwałe. W moim zestawie znalazła się też pomadka o boskim koralowo-czerwonym odcieniu i trio kaszmirowych cieni (a akurat rozglądałam się za fajnymi matami :))


- zestaw suplementów od firmy BioGarden, w samnraz na wzmocnienie, kiedy za oknem szaleje jesienna aura


- natomiast długie wieczory w wannie, czy też pod prysznicem umilą kosmetyki Original Source; zarówno macadamia jak i czekolada idealnie wpasowują się w tę porę roku.


- blogerki wsparła również firma CeCeMed, dzięki której będę miała okazję poznać serię z jedwabiem


oraz produkty marki Lemax, Dermedic, BioCosmetics, Averpharma, Cosmetic Service i Etno Bazar

wtorek, 12 listopada 2013

Spotkanie Blogerek w Kazimierzu Dolnym

Ostatni weekend upłynął mi pod znakiem kolejnego spotkania Blogerek z Lubelszczyzny :) choć nie tylko, bo na spotkaniu gościły rownież dziewczyny spoza tego regionu :) Oststnio bardziej skupiona byłam na ogarnianiu spraw życia osobistego, przez co nie miałam możliwości spotykania się z osobami, z którymi zdążyłam się już zżyć przez ostatni rok. Cieszę się tym bardziej, że dane mi było poznać kilka nowych dziewczyn, z którymi spędziłam fantastyczne chwile :) A wszystko to dzięki naszej Organizatorce Marzence, która zaprosiła blogerki do przytulnej restauracji U Fryzjera, nieopodal kazimierskiego rynku.

Na początek, jako apetizer, słodka muffinka z kolorową posypką upieczona przez jedną z uczestniczek :)


A zaraz potem niespodzianka - odwiedziła nas pani Martyna przybliżając asortyment marki Softer/Clavier i Trendy oraz Enjoy. Ileż dobroci! A każdą można było dotknąć, zeswatchować, przetestować... Kosmetyczny raj :D


Potem dołączyła do nas pani Dagna reprezentująca Sorayę i zapoznała dziewczyny z najnowszymi produktami marki - serią Stay Pretty o niesamowitej gamie owocowych zapachów oraz podkładami HD i kosmetykami opartymi na drobnocząsteczkowym kwasie hialuronowym.


Oczywiście znalazł się też czas na plotki i ploteczki, blogerskie wymianki i mnóstwo pozytywnych emocji.

Zdjęcia dzięki uprzejmości Marzeny, Agi i Karoliny, mój aparat niestety był tego dnia intensywnie eksploatowany na Falkonie :/

Ogromnie się cieszę, że mogłam znów spotkać się w tak zacnym gronie. A w zlocie uczestniczyły:


Dziękuję wszystkim za wyśmienite towarzystwo, a Marzence za doskonałą organizację :)
Do zobaczenia!

wtorek, 5 listopada 2013

Essence, Limited Edition - Dark Romance

Od kilku lat jesienno-zimową porą Essence celuje w mroczną stylistykę swoich limitowanych kolekcji. Do tej pory były to zazwyczaj limitki inspirowane wampirzymi produkcjami filmowymi. Tym razem bezpośredniego nawiązania do krwiopijców nie ma, niemniej jednak czuć ducha i jakby nieco gotycki klimat w nowych propozycjach.


  • W skład nowej limitki wchodzić będą


- dwie palety quatro


- dwa kolory kredek do oczu z gumką do rozcierania


- pomadki również w dwóch wersjach kolorystycznych


- jak i błyszczyki


- oczywiście rozświetlacz


- a ponadto róże w formie musu


 - lakiery, do wyboru nie tylko różne barwy, ale i formuły


- i ozdoby do paznokci


- a do nich tatuaże


Lubię "mroczne" kosmetyki, a zmierzchowe limitki Essence były moim zdaniem jednymi z bardziej udanych. Zawsze pokaźna liczba produktów trafiała do moich zbiorów.
Tym razem również wypatrzyłam sporo dla siebie. O ile cienie i kredki nie podbiły mojego serca, to już pomadki jak najbardziej. Od jakiegoś czasu niepodzielnie poluję na czerwień [a że potem jej nie noszę, to już inna para kaloszy o_O], szminka w kolorze wina też wpadła mi w oko. Tym bardziej, że szukam jakiejś fajnej, w kolorze mocnego burgundu [jakieś propozycje?]. Błyszczyki tak sobie, ale pewnie wzięłabym z ciekawości. I oczywiście rozświetlacz - chyba najbardziej chodliwy towar w każdej kolekcji :D Różu nie wzięłabym chyba tylko z czystej oszczędności [cały czas mam jeszcze ten w żelu]. Żałuję, że nie ma piasku w fioletowym kolorze, podobny do złotego znajduje się w regularnej kolekcji, przydałaby się odmiana ;) [btw. jakiś jaskrawofioletowy, brokatowy piasek polecicie?].

Podsumowując: z mojego punktu widzenia jest na czym oko zawiesić :)
I szkoda tylko, że kolekcja ta podobno ma Polskę ominąć :(

poniedziałek, 4 listopada 2013

Schwarzkopf, Gliss Kur Ultimate Volume, Odżywka ekspresowa w piance

Od samego początku kosmetyki do włosów w piance przyciągnęły moją uwagę. Po pierwsze - innowacyjna forma. Po drugie - naprawdę niezłe składy. Dlatego jak tylko pojawiła się okazja wrzuciłam do koszyka fioletowe opakowanie :) Wybór padł na kosmetyk dodający objętości, bo akurat takiego nigdy nie miałam i chciałam zobaczyć, jak wpłynie na moje ciężkie i całkiem gęste włosy. Do wyboru pozostaje jeszcze wersja czarna [Ultimate Repair] i biała [19 składników].



Opis producenta

Odżywka ekspresowa w piance  Gliss Kur Ultimate Volume dla włosów cienkich, płaskich, zniszczonych. Można ją łatwo i równomiernie nałożyć na włosy. Bez spłukiwania. Zapewnia włosom zauważalnie większą objętość. Przeznaczona do codziennej pielęgnacji. Zapewnia włosom regenerację i objętość – bez ich obciążania.


Jak już wspominałam, do mojego koszyka trafiło opakowanie w kolorze soczystego, przyciągającego oko fioletu. Niewielkie, bo zawierające ledwie 125 ml. Pękate, o ciekawych zagięciach, które ułatwiają trzymanie go mokrymi dłońmi i zapobiegają wyślizgnięciu, z transparentną zatyczką. Pod nią skrywa się wygodny dozownik wydający kolejne porcje piany. Spodziewałam się, że będzie ona 'twarda' i zbita niczym pianki stylizujące, ale spotkała mnie niespodzianka :) Odżywka jest miękka, wilgotna, a bąbelki powietrza całkiem spore.
Aplikacja jest bardzo wygodna. Kosmetyk łatwo rozprowadzić po włosach, nie spływa z nich, szybko wsiąka, o ile nie nałożę za dużo. Zazwyczaj po aplikacji odciskam po raz kolejny włosy z nadmiaru wody, jednocześnie wgniatając pozostałości mazidła w kosmyki, a potem rzecz dzieje się już rutynowo.
Przejdźmy więc do meritum czyli opisu efektów :)
Odżywka nieco ułatwia rozczesywanie, ale nie daje idealnego poślizgu. To zapewne wskutek składu, w którym zawarte są minimalne ilości silikonów, co by nie obciążać włosów. Niemniej jednak nie ma
tragedii :) Po wyschnięciu włosy są faktycznie puszyste i nabierają objętości. Odżywkę można stosować u nasady, nie wpływa negatywnie na świeżość fryzury. Nie polecałabym jej jednak osobom z włosami mającymi tendencję do puszenia. Miałam też wrażenie, ze kosmetyk lekko prostuje włosy. Po jego zastosowaniu nie czułam w dotyku charakterystycznej gładkości, jaką cechują się zazwyczaj moje włosy. Pozostawały nieco szorstkie, pewnie to efekt uboczny i cena, którą trzeba zapłacić za fryz pełen objętości ;) Efekt utrzymuje się całkiem długo, właściwie do kolejnego mycia. U nasady co prawda widać już 'oklap' ale reszta, na długości, ma zdecydowanie większą puszystość niż w przypadku braku użycia opisywanego produktu.
Jeśli chodzi o odżywienie, może nie jest zbyt spektakularne, ale wierzę, ze zawarta w formule keratyna ma możliwość trwałego związania z włóknem włosa, gdyż nie ulega wypłukaniu. Włosy pozostają sypkie, sprężyste i ładnie lśnią :)


Skład: Aqua, Cetrimonium Chloride, Hydrolyzed Collagen, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Stearamidopropyl Dimethylamine, Phenoxyethanol, Ceteareth-25, PEG-12 Dimethicone, Lactic Acid, Dipalmitoylethyl Dimonium Chloride, Silicone Quaternium-22, Sodium Methylparaben, VP/VA Copolymer, PPG-3 Myristyl Ether, Coco-Betaine, Polyquaternium-69, Glycerin, Propylene Glycol, Parfum, Polyquaternium-10, Styrene/VP Copolymer, Alcohol denat., Citric Acid, Sodium Chloride, PEG-14M, Hexyl Cinnamal, Amyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Benzyl Salicylate, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional. 
Cena: ok 20 zł / 125 ml

PS. Pamiętajcie o rozdaniu :)




 

sobota, 2 listopada 2013

Barwa, Miss, Krem pielęgnacyjny do rąk i paznokci z ekstraktem z kokosu

Kremów do rąk nie używam za często. Po prostu moja skóra tego nie wymaga. Albo tylko tak mi się wydaje, jednak niezbyt często odczuwam jej suchość czy szorstkość w tej partii ciała.
Na jednym ze spotkań blogerskich wśród podarunków znalazł się krem do rąk Barwa. Postanowiłam zmienić więc moje nawyki [ciągle idzie mi opornie ;)] i wypróbować mazidło.



Opis producenta:

Krem przeznaczony do codziennej pielęgnacji rąk i paznokci. Szczególnie polecany dla skóry zniszczonej i przesuszonej. Zawarty w nim ekstrakt z palmy kokosowej intensywnie nawilża, odżywia i wygładza skórę. Alantoina wygładza i łagodzi podrażnienia. Krem posiada lekką konsystencję, dzięki czemu bardzo dobrze się wchłania. Systematyczne stosowanie sprawia, że skóra odzyskuje naturalną miękkość i elastyczność.
Kosmetyk przebadany dermatologicznie.




Nad opakowaniem nie ma się co rozwodzić. Proste, funkcjonalne, zakończone klapką. Możesz postawić na wieczku, możesz położyć płasko - do wyboru. Szata graficzna biało-brązowa, szczerze powiedziawszy niezbyt zachęcająca.
W środku znajdziemy biały krem o przeciętnej gęstości, dobrze się rozprowadza i całkiem szybko wchłania. To co krem wyróżnia, to wspaniały, kokosowy zapach. Nieduszący, niechemiczny, niezbyt mocny, ale bardzo trwały i pozostaje na skórze naprawdę długo. Przypomina kokosowe ciasteczka :) , poprawia humor. Dlatego warto go mieć. I w sumie tylko dlatego. Bo jesli chodzi o właściwości, to kosmetyk ów nie robi prawie nic. Moje dlonie nie są wymagające i na co dzień obywam się bez kremu do rąk. Skoro jednak trafił w moje łapki, postanowiłam go przetestować, może akurat okaże się, że kondycję skóry można poprawić. A tu nic. Kompletnie nic. W chwilę po aplikacji owszem, odczuwałam nawilżenie, ale w miarę upływu czasu szybko słabło. Ostatecznie po kilkudziesięciu minutach skóra wracała do stanu wyjściowego. Wielokrotna aplikacja nie przynosiła efektów.
U mnie niestety krem się nie sprawdził. Być może dlatego, że skóra dłoni do szczęścia niewiele potrzebuje ;), skóry suche natomiast będą bw stanie wiecej z niego "wyciągnąć" w myśl teorii o mechanizmie samoregulacji - naskórek pobiera to, co mu aktualnie potrzebne. Ja traktuję go raczej jako pachnący gadżet, umilający dzień.

Cena: ok 5, 00 zł / 100 ml