środa, 18 kwietnia 2012

La Roche Posay, Anthelios XL Creme Fondante SPF 50+

Z cyklu: poszukiwanie filtru idealnego cz. 4 :)
Na tapecie kolejny produkt La Roche Posay z gamy Anthelios.

Opis producenta:

Maksymalna (najwyższa ochrona anty -UVA) i trwała ochrona przeciwsłoneczna dla osób nadwrażliwych na światło słoneczne (fotodermatozy), z problemem przebarwień, o jasnej karnacji (fototyp I i II) lub w warunkach silnego nasłonecznienia (góry, morze).
Krem ekran przeciwsłoneczny, zapewnia bardzo silną ochronę przed całym spektrum promieniowania UVA/UVB (Spf 50+, IPD 80 - PPD 28). Skuteczny, fotostabilny, testowany dermatologicznie, bezzapachowy.





Za ciosem. Jak królikować, to na całego, więc do koszyka zakupowego wpadło kilka saszetek i tego kremu. Jako, że testowałam go już jakiś czas temu, recenzja dotyczy jego starszej wersji.

Podobnie do innych filtrów, opakowanie ma postać tubki z uchylnym wieczkiem.
Istnieje wiele jego wersji, różnią sie faktorem, zapachem jest też krem barwiony [do wyrównania różnicy między twarzą, a ciałem].
Ja wybrałam wersję podstawową, bezzapachową, bez koloru, z najwyższym faktorem.
Filtr okazał się być gęstszym i bardziej treściwym bratem wersji Fluide Extreme. Tamten trochę sie rozlewał, tu mamy do czynienia z puszystym, przyjemnym kremem. Treściwy, ale nie ciężki. Bardzo łatwo aplikuje się na twarz, ma bardzo dobre właściwości poślizgowe. No niestety, jest tłusty [jak to filtr], ale jest w tym coś takiego, że nie odczuwa tego na skórze. Brak wrażenia lepkości, po prostu połysk... nie wiem, jak to wytłumaczyć, trudne to do uchwycenia slowami. Jak już pisałam wcześniej, nie lubię takich kremów, ale ten wzbudził we mnie nawet trochę sympatii :).

Odczuwalne jest też nawilżenie, co szczególnie przydatne jest podczas kuracji kwasami i łuszczeniu. Nie podreśla suchych skórek, a wręcz ukrywa je, bo trochę przylepia do twarzy :). Nieco bieli podczas aplikacji [dużo dwutlenku tytanu w składzie], ale po jakimś czasie to skądinąd bardzo subtelne i nieszkodliwe bielenie znika, rozpływa się i stapia ze skórą. Pozostaje tylko efekt niewielkiego rozjaśnienia.
Szybko się wchłania, nie zapycha.
Spodobał mi się :) choć ideałem nie jest. Ale pozostawił po sobie naprawdę miłe wspomnienie.

Obecnie na rynku jego nowa wersja, podobno ulepszona, ze zwiększona ochroną PPD 42.

Cena: ok 50 zł / 50 ml

1 komentarz:

  1. drogi ten krem...

    kochana dziękuję za miłe słowa, nic nie stoi na przeszkodzie żebyś zrobiła córeczce taką książeczkę:) W ogóle ostatnio myślę nad tym żeby stworzyć bloga, na którym bym pisała ciekawe rzeczy dla rodziców, których dowiedziałam się na studiach, np. jak sprawdzić czy u kilkuletniego dziecka nie ma ryzyka dysleksji, bądź jak zbadać iloraz inteligencji u dziecka

    OdpowiedzUsuń