środa, 18 stycznia 2012

Patch plasterek na... paznokcie

Wrrrr... chwila nieuwagi i trach :(
Dziś cudownie, centralnie rozwaliłam sobie pieczołowicie ostatnio zapuszczane paznokcie :/. Nawet w celu osiągnięcia lepszego efektu przestałam na jakiś czas je malować. I oto trafiła we mnie złośliwość losu. Wrrr...

Nie ma jednak tego złego ;). Wydarzenie owo, choć zepsuło mi humor na dłuższą chwilę, przypomniało mi o pewnej metodzie na naprawę i zainspirowało do napisania tej notki ;).



Pewnie niejednokrotnie każdej z nas zdarzyło się, że zadarła paznokieć i to w najmniej oczekiwanym momencie :o.
Pół biedy, gdy można obciąć/przyciąć/opiłować zadarcie, ale moje paznokcie złośliwie często 'psują się' w miejscu, gdzie są jeszcze wrośnięte w skórę i jakiekolwiek kombinacje, zmierzające do usunięcia szkody mogłyby być cokolwiek bolesne i mało skuteczne.

Z pomocą w takich sytuacjach przychodzi... naklejenie łatki :)
Do tej pory nie znałam tej metody, podpatrzona niedawno w sieci, postanowiłam się więc nią podzielić, bo być może, podobnie jak ja, nie wszyscy się z nią spotkali, a jest ona bardzo przydatna :)


Do wykonania zabiegu będą potrzebne:
- nożyczki
- bezbarwny lakier lub wysychająca odżywka/utwardzacz itp.
- torebka herbaty






Obraz zniszczeń i przedmiot zabiegu






Z torebki od herbaty wycinamy odpowiednią łatkę. Na foto jest dość duża, zwykle wystarczy mniejsza, taka, aby pokryła zadarcie i okolice.




Kolejnym krokiem jest pomalowanie paznokcia bezbarwną emalią i umieszczenie łatki we właściwym miejscu. Dociskamy, prostujemy i zostawiamy do wyschnięcia. Krawędź delikatnie opiłowujemy, aby 'odciąć' część łatki wystającą poza docelowy kształt paznokcia. Po wierzchu malujemy kolejną bezbarwną warstwą. Ostatni punkt można kilkakrotnie powtórzyć dla uzyskania większej trwałości i gładkości powierzchni płytki [akurat miałam lenia, więc dałam tylko jedną warstwę :o].



Teraz wystarczy pomalować docelowym lakierem i gotowe :)
Wybaczcie, że nie przyłożyłam się również do tego kroku, bo na fotce też tylko jedna warstwa malowana na szybko :o. Przy większej ilości efekt łatania jest o wiele bardziej niewidoczny i estetyczny :)

1 komentarz:

  1. oj tak, ta metoda uratowała mi ostatnio paznokcia, na ponad tydzień :)

    OdpowiedzUsuń