sobota, 25 sierpnia 2012

Missha Perfect Cover BB Cream #21

Opis producenta:

Doskonale kryjący BB Cream z wysokim filtrem SPF 42/PA+++ szczególnie rekomendowany jest osobom, które:
- wymagają naturalnego efektu
- pragną funkcjonalnego produktu o funkcjach wybielających i przeciwzmarszczkowych
- chcą szybko i bezproblemowo wykonać make-up
- szukają produktu lekkiego i dobrze kryjącego

Missha Perfect Cover doskonale się dopasowuje, wyrównuje koloryt i maskuje wszelkiego rodzaju niedoskonałości cery, takie jak trądzik, naczynka, przebarwienia i cienie pod oczami.

Zawiera składniki nawilżające i uspokajające skórę, a także wybielające i przeciwzmarszczkowe. Wygładza. Nadaje się do każdego typu cery. Posiada wysoki filtr przeciwsłoneczny.


Swoją Misshę kupiłam dość dawno, jeszcze przed założeniem tego bloga.
Jest to bodaj jeden z najpopularniejszych i najłatwiej dostępnych kremów BB na rynku [a kiedy zaczynałam swoją przygodę nie było ich jeszcze tak wiele]. Spotkałam się z opinią, że jest to jeden z kremów polecanych osobom, które zaczynają swoją przygodę z BB, zatem zachęcona pierwszym, pozytywnym wrażeniem po Elemongu, postanowiłam po niego sięgnąć.

Wybrałam odcień 21, jeden z dwóch wtedy obecnych [nr 13 dopiero stawiał pierwsze kroki na rynku]. Na dzień dzisiejszy krem dostępny jest w 5 odcieniach [13,21,23 oraz 27 i 31 wyprodukowane na rynek amerykański].
Pojemnościowo występują dwie wersje - 20ml z "dzióbkiem" i 50ml z pompką.


W moje ręce trafiła wersja druga :)
Rozwiązanie wygodne i higieniczne, aczkolwiek... trzeba uważać. Dozownik na moje standardy wypluwa zbyt duże porcje produktu, choć da się z tym walczyć, np. naciskając pompkę bardzo delikatnie, aby wydobyło się tylko trochę kremu.
Inna sprawa, jak już dobijamy do końcówki opakowania, coraz ciężej jest wydobyć zawartość. Z tym też można sobie poradzić, poprzez "strzepywanie" kosmetyku w kierunku ujścia tubki.
Zatyczka stanowi wygodną podporę i pozwala na stabilne postawienie BB Creamu na półce, dzięki czemu kosmetyk samoczynnie spływa w dół :)

Dobra tyle teorii, Czas przejść do meritum, bo to chyba najbardziej istotne :)
Zatem... uwaga - straszę.
Moja naked face poniżej. Jak widać, sporo problemów, jest co ukrywać pod tapetą ;)


Nakładamy.
Kosmetyk jest dosyć jasny, na moje oko jaśniejszy niż większość drogeryjnych podkładów. Pachnie jak... mydło o_O. No taki jakiś mało wyszukany ma zapach ;). I to dość intensywny. Całe szczęście po aplikacji się ulatnia.


Blendujemy.
Missha Perfect Cover ma dość gęstą konsystencję, niby nie robi większych problemów przy smarowaniu, ale mam wrażenie, że jest trochę tępa i mogłaby aplikować się ciut lepiej. Polecam ją raczej wklepywać niż smarować, bo zostawia smugi. Trzeba też uważać z ilością i budowaniem krycia, bo będzie widoczna [jak u mnie w okolicach żuchwy].

Efekt końcowy.
Moim zdaniem przyjemny :). Stopień krycia określiłabym raczej jako średni a nie perfect, ale w ogólnym rozrachunku wypada nieźle. Krem ładnie ukrywa pory i ujednolica koloryt cery, drobne niedoskonałości zostają zakamuflowane. Dopasowuje się do kolorytu skóry, choć mam wrażenie, że z czasem trochę ciemnieje. Po wyjęciu z opakowania wydaje się być neutralnym beżem, ale podczas noszenia ujawnia różowe tony. Dla mnie to nie ma jakiegoś dużego znaczenia, krem na tyle się wpasowuje, że nie odcina się od szyi i nie wyglądam jak świnka ;)

Jak większość azjatyckich BB Creamów tak i Missha pozostawia na skórze glow, ten efekt zdrowej, nawilżonej skóry. Ja nie przepadam za tym, więc matuję pudrem bambusowym.
Moim zdaniem krem ma dobrą trwałość i nie znika z twarzy w ciągu dnia. Lekko wygładza powierzchnię skóry. Trzeba uważać, bo podkreśla suche skórki. Natomiast nie zauważyłam, aby gromadził się w zmarszczkach.

O właściwościach przeciwzmarszczkowych czy wybielających się nie wypowiem, bo szczerze mówiąc nie obserwowałam tego dokładnie.

Nie wiem, czy to kaprysy kremu, czy też mojej cery, ale gdy jakiś czas temu go używałam, nie zrobił mi żadnej krzywdy, natomiast przy drugim podejściu [zmieniam BB co jakiś czas] chyba mnie zapchał.

Ogólnie rzecz biorąc krem jest niezły, choć nie jest ideałem.

Cena: ok 45 zł / 50ml



11 komentarzy:

  1. Rzeczywiście daje bardzo naturalny efekt:) Również nie lubię efektu glow. Niby taki blask wygląda zdrowo, ale ja wciąż czuję się w nim niekomfortowo, więc sięgam po puder.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, też pudruję :) Szukam jakiegoś matującego BB :). Znalazłam już jeden, ale jak zwykle, kiedy coś mi się podoba, to przestają produkować.

      Usuń
  2. Hmm... efekt bardzo ładny i naturalny, ale obawiam się, że u mnie byłby za słabo kryjący kolorystycznie-u mnie najważniejsze jest ukrycie zaróżowienia.

    Ale po prostu muszę to napisać ;) Nie wiedziałam, że jesteś taka śliczna! A te problemy z cerą to są jakieś hormonalne? Ja mam "piękną" linię żuchwy i brodę w ogóle, jako nastolatka nigdy nie miałam tam takich niespodzianek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję

      Z kryciem może to być kwestia techniki nakładania. Ja zawsze używam palców, przez co krycie jest słabsze. Podobno pędzel daje mocny efekt :)

      A co do problemów, to już sama nie wiem. Od okresu dojrzewania mi się to ciągnie, w mniejszym lub większym stopniu nasilenia. Cera kaprysi. Hormony też mają w tym swój udział. Właśnie doświadczam comiesięcznego buntu o_O.

      Usuń
  3. Wygląda bardzo ładnie, chociaż ja lubię efekt "glow", czasami nawet po nałożeniu pudru twarz wygląda inaczej niż przy pudrach matujących. Jakoś tak bardziej świeżo :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie większość BB creamów zapycha, w tym ta Missha. Natomiast kosmetyki do pielęgnacji z Azji KOCHAM :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też je uwielbiam. I mam nieodparte wrażenie, że dzięki nim moja cera wreszcie wychodzi na prostą :)

      Usuń
  5. Miałam Misshę 21,ale była za ciemna i za różowa, więc doklikałam jeszcze najjaśniejszą 13-tkę i używam zimą albo do rozjaśniania innych kremowych podkładów. Kilka BBków miałam, ale koniec końców używam podkładów tradycyjnych, bo są 1. żółte 2.trwałe;) BBki są niezastąpione, kiedy trzeba natychmiast wyjsc z domu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja pokochałam BB Creamy bardzo, nie mam w domu już żadnego podkładu...
      Nie różowieją na mnie [albo tego nie widzę?], a skóra wygląda jednak lepiej, niż z warstwą tradycyjnego fluidu :)

      Usuń
  6. Słyszałam dobre opinie o Dr. Jart, podobno jakiś ich BB Cream dobrze kryje ;) To jest moje podstawowe wymaganie, chociaż zdaję sobie sprawę z tego że BB Creamy to nie podkłady, a troszkę bardziej coś w kierunku kremów tonujących więc nie można wymagać od nich super krycia ;) Niemniej jednak jakby znalazł się taki naprawdę przyzwoity to chętnie bym kupiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi świta, że to srebrna wersja :)

      Aby uzyskac mocniejsze krycie, można spróbować aplikacji pędzlem. Chyba sobie sprawię flat topa specjalnie do BB creamów :)

      Usuń