piątek, 28 października 2011

Bielenda, Dieta Orientalna, Marokańskie złoto, Arganowe mleczko - tonik do twarzy

Obserwuję od jakiegoś czasu boom na produkty z olejem arganowym.
Skojarzyło mi się to od razu z pewną serią kosmetyków, na którą niegdyś miałam ogromną ochotę. Nadmiar zapasów sprawił, że odkładałam zakup kremów, aż do momentu, w którym... no właśnie - został wycofany i nie dane mi było :(
Niemniej jednak, żeby nie było tak pesymistycznie powiem, że mój zakupoholiczny pęd nie został tak całkowicie powstrzymany i w mojej kosmetyczce znalazł się jeden produkt. O tyle intrygujący, że spełniający funkcje toniku i mleczka :o. I o nim będzie dzisiaj...

Opis producenta:
Mleczko do integralnego demakijażu o zaawansowanej technologii przeciwstarzeniowej, ekspresowo w magiczny sposób, po zetknięciu ze skórą, zmienia się w tonik.

Olejek arganowy - otrzymywany z owoców rosnącej wyłącznie w Maroku arganii - "drzewa życia". Zwany marokańskim złotem od wieków wykorzystywany do pielęgnacji twarzy i ciała. Bogaty w wit. E, polifenole, kwasy Omega-6, jest doskonałym składnikiem diety Anti-age.

Neutralizuje wolne rodniki, wygładza zmarszczki i zapobiega ich powstawaniu. Pobudza skórę do odnowy, rewitalizuje ją i odżywia, przeciwdziała podrażnieniom.

Doskonale absorbowany przez skórę, błyskawicznie się wchłania, pozostawia skórę gładką i elastyczną.



Cóż mogę powiedzieć - po prostu dałam się skusić. Podobała mi się cała seria, uważam, że miała przepiękną szatę graficzną, która mnie urzekła... No i te nazwy kosmetyków... marokańskie złoto, mistyczny sen, orientalna dieta, udoskonalacz skóry. Wiem, że to tylko marketingowa mowa, ale jakże sugestywna *_*

O produkcie - jak już wspomniałam, spodobał mi się już na poziomie papierowego opakowania :) - pomieszanie koloru szafiru i złota :)... Ładny projekt nawiązujący do kultury wschodu.
Opakowanie mleczka - zwyczajne, niewymyślne, takie proste i funkcjonalne. Troszkę może niezbyt wygodnie otwierane - muszę się ciut siłować z "klapką".
Konsystencja mleczkowo-wodnista o lekkim zabarwieniu ecru.
Ciekawy zapach - trudno go ująć w słowa, po prostu specyficzny, powiedziałabym, że mało kosmetyczny... ale nie jest nieprzyjemny, przynajmniej dla mnie. Oryginalny.

Działanie - mleczko nakładałam na dekolt, aby zaserwować mu porcję lekkiego odżywienia [mocno liczę na to złoto arganowe ;)], potem rozsmarowywałam wacikiem... faktycznie po kilkunastu sekundach traciło swoje "mleczkowate" właściwości i przeobrażało się w bezbarwny tonik.
Nie pozostawiało lepkiej warstwy, a skóra była przyjemnie odświeżona, nawilżona i wygładzona, mięciutka w dotyku.
Ogromna strata, że tej serii nie ma już na rynku :(

Cena: ok 17 zł / za 200 ml

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz