Jako kosmetykomaniaczka siłą rzeczy obserwuję to, co dzieje się na rynku, który podobnie jak moda ulega pewnym trendom lub tak technika - idzie z duchem czasu.
W związku z tym postanowiłam podzielić się z Wami moimi przemyśleniami w tym temacie i od czasu do czasu na blogu pojawiać się będzie właśnie taki post :)
A dziś, zgodnie z tytułem, będzie o BB Creamach.
Te z Was, które czytają mnie od dawna lub przejrzały bloga dokładniej, wiedzą, że jestem wielką fanką BB Creamów i temat zgłębiam całkiem długo.
Pierwszy raz z tym pojęciem zetknęłam się w 2008 roku. Temat zaciekawił mnie na tyle, że trzymałam rękę na pulsie i z każdym tygodniem coraz bardziej chciałam spróbować tego cuda.
Kiedy to wreszcie zdobyłam się na odwagę, by dokonać zakupów na ebay [wtedy wszelkie Paypale i inne takie były totalną magią :P], jednym z pierwszych produktów, jakie zakupiłam, był właśnie BB Cream :)
Od tamtej pory częściej lub rzadziej używany, kosmetyk gości w mojej łazience na stałe w co najmniej kilku wersjach :)
Ale dziś nie o tym :]
Otóż ostatnio pojęcie BB Cream stało się bardzo popularne i dziś nie ma chyba osoby, która by go nie kojarzyła. Reklamy w tv, ogłoszenia w gazetach aż krzyczą.
O tym, czym jest BB Cream, pisałam szerzej już tutaj. Dla przypomnienia - pierwszy krem BB powstał w Niemczech i został stworzony przez Dr Schrammek [nota bene marka istnieje do dziś i niedawno wypuściła nową linię BB Creamów], a podchwycony w Azji, szczególnie przez Koreańczyków i Japończyków.
Od jakiegoś czasu [jakieś 1,5 - 2lata temu] dochodziły mnie słuchy, że swoje kremy BB wypuściły takie formy jak Shiseido, Kanebo czy L'oreal, ale były one dostępne również tylko na azjatyckim rynku.
Dziś mania BB opanowuje Europę. Mamy już krem Garniera, Maybelline, Vichy... Do gry wchodzą także polskie firmy takie jak Bielenda czy Eris.
Jednakże...w tym miejscu chciałabym zwrócić uwagę na pewną pułapkę. O ile niektóre produkty zostały stworzone od podstaw i są prawdziwą nowością, o tyle inne okazują się być starym produktem włożonym w nowe opakowanie z modną nazwą.
Tak właśnie było w przypadku kremu tonującego Maybelline [rynek amerykański]. Doszły mnie też opinie, iż podobnie sprawa ma się z kremem BB Bielendy [aczkolwiek nie potwierdzę, nie miałam styczności z tym kremem przed zmianami].
Inna sprawa - BB Cream to skrót od Blemish Balm Cream, czyli w założeniu ma to być kosmetyk na niedoskonałości, który złagodzi i zniweluje skazy na naszej skórze.
W przypadku Garniera czy Maybelline przewrotnie wykorzystano skrót BB [od Beauty Balm], przez co może wprowadzać w błąd odbiorców, którzy mogą pomyśleć, że mają do czynienia z prawdziwym BB Creamem.
Jeszcze inna kwestia to składy. Prawdziwe BB, te z Korei na przykład, mają w sobie dużo dobroci - ekstrakty ziołowe, owocowe, dobroczynne olejki i inne substancje aktywne odżywiające skórę.
A te nowości na rynku... już niekoniecznie. O ile do kremu z Bielendy nie mogę się przyczepić [w sumie firma i tak robi całkiem niezłe kosmetyki], to Garnier woła o pomstę do nieba, bo nie ma tam nic prócz chemicznej szpachli :/. Nie oznacza to, że wszystkie europejskie BB będą kiepskie [bo i te z Azji zdarzają się słabe], ale osobiście denerwuje mnie fakt, że wykorzystuje się renomę danego produktu i wciska się nabywcom kit. Skoro sięga się po gotowca, producent chociaż trochę mógłby się postarać i stworzyć produkt inspirowany oryginałem zgodnie z jego ideą, a nie tylko z nazwy.
Rozumiem, że niektórym osobom będzie odpowiadać i pasować to,co znajdą na drogeryjnych półkach, jednakże do mnie silniej przemawia zawartość :]
No dobra, dosyć tych żali ;)
Moda na BB Creamy dopadła Europę. Testowałyście już? [choć osobiście namawiam do spróbowania oryginałów :)]. Jakie są Wasze odczucia? Macie porównanie?
Ciekawe, które marki w następnej kolejności pochwalą się kremem BB :)
Obstawiajcie :)
Kuszą mnie kremy BB ale te oryginalne kiedyś na pewno spróbuję:)
OdpowiedzUsuńPolecam :) Ja przepadłam bez pamięci :)
UsuńMnie ostatnio opętało i zamówiłam trochę małych próbek i Misshę 20 ml, ciekawe, czy coś mi podpasuje...a tych polskich i zachodnich nie zamierzam kupować :)
OdpowiedzUsuńHihi, ja bez przerwy coś zamawiam :o
UsuńKiedyś ciągnęło mnie do azjatyckich kremów BB, a ostatnio mi przeszło. Pewnie dlatego że moja skóra wygląda lepiej;) Nie lubię nakładać zbyt wiele na twarz. Jeśli nie muszę, to nie używam żadnych kosmetyków na twarz, maluję wtedy tylko usta i robię jakąś kreskę na oku.
OdpowiedzUsuńTo pozazdrościć. Ja niestety sporo mam do ukrycia po 'błędach młodości' :/
UsuńMoim zdaniem te zachodnie BB to pic na wodę fotomontaż, ot- kremy koloryzujące, nie zamierzam testować.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze azjatyckie są na mnie takie różowe, bo konsystencja i działanie przyjemne:)
Może trafisz na coś bardziej w tonacji? jest trochę żółtych BB :)
UsuńMnie po tych oryginalnych BB kremach potwornie wypryszczyło. Ale przetestowałam tylko 2-3 rożne kremy i mocno się zniechęciłam.
OdpowiedzUsuńU mnie też się zdarzało. Ale to zależy od kremu. te, które mam na tapecie ostatnio są przyjazne i nie wywołują u mnie wysypu :)
UsuńMiałam jeden oryginalny i był na prawdę zachwycający.
OdpowiedzUsuńObecnie w swojej kosmetyczce mam trzy tzw. "drogeryjne" i w sumie mogę powiedzieć, że wcale nie są takie złe :)
Mnie trochę kusi Maybelline i Bielenda, wiem, że mają grono zwolenników. Ale mam za dużo tych kremów, więc na pewno ich nie kupie w najbliższym czasie.
UsuńJa czekam aż Avon wypuści coś BB :D
OdpowiedzUsuńZ azjatyckich BB Creamów wypróbowałam kilka próbek i używam pełnowymiarowej Misshy. Tym europejskim "BB" chcę dać szansę bo być może trafię na coś fajnego w przystępnej cenie. Nie mam zbyt wielu problemów skórnych więc nie jest dla mnie koniecznością aby taki produkt dodatkowo ją pielęgnował. Ważne żeby nie szkodził;) Ale uważam je bardziej za kremy tonujące. Bo tak jak piszesz w składach nie wiele dobroczynnych składników można znaleźć.
Klasyczne BB poznałam i nie uległam, w zasadzie w nich nie ma nic dobroczynnego...patrząc na składy mają taaki sam poziom chemii jak cała reszta więc dla mnie to żaden produkt pielęgnacyjny a zdecydowanie pasuje do kategorii "kolorówka". Co prawda znalazłam swój typ z Lioele i wspaniale kryje, wyrównuje koloryt jednak to nadal dobry krem tonujący.
OdpowiedzUsuńDream Fresh czy Bielendę określiłabym mianem kremu koloryzującego czyli zostawia subtelny kolor na skórze ale nic poza tym. Garniera polubiłam ale to teraz kiedy moja cera się przetłuszcza to na pewno nie będzie dobrym rozwiązaniem.
Pewna ciekawostka, miałam do czynienia z podkładem nawilżającym z Pharamceris i spokojnie wpasowuje się w kategorię BB, w nie planowany sposób zrobili dobry produkt.
Fakt, BB są chemiczne, mają początek składu w sumie typowy dla kolorówki, ale mnie bardziej przekonuje to, że jednak mają coś więcej w składzie, niż normalne podkłady drogeryjne.
UsuńCiekawe, co piszesz o Pharmaceris :) zgłębię temat :). Zastanawiam się, czy za jakiś czas nie okaże się, iż zmienili mu nazwę ;) ;) ;)
;) Można się łudzić ale niestety...
UsuńPharmaceris jak na razie od dość dawna funkcjonuje jako podkład nawilżający z silimaryną. Pewnie wrócę do niego a zimę bo teraz to nie ma szans.
Myślę, że zaliczyliby dodatkowe punkty gdyby paleta kolorów była bardziej rozbudowana.
E tam, łudzić ;)...
UsuńMoja skóra naprawdę wygląda i czuje się lepiej pod BB niż zwykłymi podkładami. Nawet jeśli ekstrakty są w niewielkich ilościach [za to często jest ich naprawdę dużo]. Poza tym są też BB z naprawdę dobrymi składami :)
Pokaż który?:P
Usuńjak jest czegoś dużo to przekłada się na małe stężenia :(
Ważne, że jesteś zadowolona ale na pewno nie powiem, że azjatyckie BB to takie cudo. Bo nie :P
A zerknij tutaj Beauty DIY Calednula and Licorice
UsuńI tutaj: Beaute Derm Effective ostatnie zdjęcie od dołu
Tutaj też fajny: Theac Hyper-Pigmentation And Wrinkled Face BB [wrzuć w google i kliknij kopię, bo właścicielka zablokowała dostęp ogólny, ale kopię widać :)].
A ten The Face Shop Oil Free BB Cream choć skład ma nieco słabszy, to i tak lepszy niż większość kremów [a co mówić podkładów!] z drogeryjnych półek :)
Kremy BB to moje odkrycie ostatniego miesiaca :) Czailam sie i czailam i w koncu wyczailam.
OdpowiedzUsuńTych "zachodnich" nie probowalam, bo w tej chwili mam juz po prostu za duzo rzeczy, ktore chce wykorzystac. A zamiast wydawac kase tylko po to, zeby zaspokoic ciekawosc, wole kupic sobie cos, na czym mi faktycznie zalezy.
Obecnie z kremow BB testuje Misshe i mam odczucia bardzo rozne :)
A którą Misshę? Po PC miałam mieszane odczucia [raz było fajnie, przy kolejnym podejściu już mnie zapchała]. Bardzo chwalę sobie za to Signature Real Complete - zupełnie inna bajka niż PC :)
UsuńMam Shiny, Signature, PC, Vita i Cho Bo Yang. Vita najmniej przetestowany, czeka na zmasowany atak :) BARDZO duzo zalezy od tego, co poloze pod.
UsuńA Shiny to...uhuhu...w ogole osobna historia :)