A dzisiaj krótka recenzja kremu do depilacji. Akurat natknęłam się na fotki podczas sprzątania dysku, więc... why not ;)
Opis producenta
Krem dokładnie, szybko i skutecznie usuwa zbędne owłosienie. dzięki
zawartości specjalnie dobranych substancji czynnych preparat pozostawia
skórę miękką, gładką i dobrze nawilżoną. Nowoczesna receptura została
wzbogacona o wyciąg z melona i ekstrakt z aloesu, które działają na
skórę nawilżająco i łagodząco, pielęgnując ją podczas zabiegu. Zawarty w
formule ekstrakt z Larrea divaricata opóźnia i spowalnia odrastanie
włosków, dzięki czemu zmniejsza się częstotliwość przeprowadzania
zabiegu depilacji.
Sposób użycia
1. Używając szpatułki rozprowadzić preparat równą warstwą na tych partiach ciała, z których trzeba usunąć włoski. Nie wcierać!
2. Pozostawić na skórze 5 minut, następnie za pomocą szpatułki
delikatnie usunąć krem z niewielkiego fragmentu skóry. Jeśli włoski
łatwo schodzą, usunąć resztę kremu szpatułką w kierunku "pod włos".
Jeśli włoski nie schodzą jeszcze łatwo, pozostawić krem na skórze,
jednak nie dłużej niż 10 minut od chwili aplikacji. Czas działania kremu
zależy od grubości włosa.
3. Resztki kremu można usunąć wilgotną gąbką, następnie przemyć skórę ciepłą wodą, bez użycia mydła, i osuszyć.
Należy wykonać próbę uczuleniową.
Nie stosować na skórę skaleczoną, podrażnioną lub silnie opaloną.
Przez 24 godziny po zabiegu nie należy używać na miejsca depilowane
dezodorantów i antyperspirantów, należy unikać też kontaktu skóry ze
słońcem.
Zazwyczaj sięgam po inne środki w celach depilacyjnych, ale akurat podczas zakupów natknęłam się na promocję Eveline i wrzuciłam do koszyka.
Opakowanie 'rozpoczyna' się od pudełka, wewnątrz którego ukrywa się miękka, plastikowa tuba z zakrętką. Estetycznie i higienicznie :). Oprócz tubki mamy też poręczną i dobrze wyprofilowaną szpatułkę, która ułatwia rozcieranie kremu na powierzchni skóry.
Zawartość jest gęsta i biała, o charakterystycznym dla produktów do depilacji zapachu, przez który przebija coś na kształt woni zwykłego kremu Nivea.
Zazwyczaj paćkam smugę kremu wzdłuż łydki, po czym rozcieram po powierzchni wymagającej depilacji. Teoretycznie wystarczy trzy minuty [? - na opakowaniu 3, a w instrukcji 5 :s], wg producenta - max 10. Niestety trójka z opakowania akurat nijak ma się do mnie - zdecydowanie za krótko. Te 10 też na styk, bo niestety zauważyłam, że po tym czasie też nie wszystko zeszło jak należy.
W dodatku krem dość trudno zmyć ze szpatułki, co przedłuża cały proces depilacji.
Nie zauważyłam, aby usunięcie włosków kremem spowodowało wolniejszy odrost.
Na plus jest to, że nie kosmetyk nie spowodował żadnych szkód, tj. podrażnienia, pieczenia i innych nieprzyjemnych reakcji.
Opakowanie starczyło mi na dwa pełne zabiegi i coś tam jeszcze zostało.
Ogólnie jednak więcej czasochłonnej babraniny niż realnych efektów.
Cena ok 9 zł / 125ml
Nieśmiało przypominam też o rozdaniu, pozostał jeszcze dokładnie tydzień na zgłoszenia.
KLIK!
U mnie kremy do depilacji nie zdają egzaminu. Zazwyczaj nie usuwają wszystkich włosków... Mam je chyba za mocne na tego typu specyfiki...
OdpowiedzUsuńMoje też mocne... niestety...
Usuńna nogi najlepsza maszynka :) ehh gdybym miałam ciemniejsze włosy od razu uderzyłabym z laserową depilację :)
OdpowiedzUsuńLaser też mnie kusi, muszę doczytać, który najlepszy [diodowy podobno?] i zacząć zbierać kasiorę... ;)
UsuńProbowalam raz depilować nogi kremem, ale strasznie dużo zachodu, więc stawiam na maszynkę i piankę z Joanny :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, czasochłonne. U mnie na zmianę maszynka tradycyjna i elektryczna :)
UsuńChyba nie pojawił się jeszcze taki krem do depilacji, który by mnie nie uczulił :(
OdpowiedzUsuńDlatego od lat używam wosku na ciepło :)