Haaaa :D Narrreszcie ;)
Post zakupowy z podsumowaniem minionego miesiąca.
Ojjjj, działo się... oczywiście pozaprogramowo, bo z planowanej listy...
Zresztą, zobaczcie same :D
A tu trochę więcej szczegółów, z podziałem na kategorie :)
Kosmetyki z Azji:
- BRTC Overnight Pore Treatment
- Mizon Pore Clearing Volcanic Mask
- Yedam Yun Bit - krem ze śluzem ślimaka
- Yedam Yun Bit - krem przeciwzmarszczkowy
- Missha Tornado Ampule Mask - Vita C
- Missha Tornado Ampule Mask - White Clay
- Sulwhasoo Snowise Serum
- Elemong BB Cream
- Tony Moly Honey Bee BB Cream
W tym miesiącu w naturach pojawiła się limitka Catrice - Revoltaire:
- róż
- paleta cieni z koralem
- pomadka
- pędzelek do pomadki
Łupy z Rossmanna:
- eyeliner w kałamarzu Lovely
- odżywka Eveline
- tusz do rzęs Maybelline Illegal Lenght
- owiany już aurą kultu lakier Max Factor Fantasy Fire
Nie zabrakło drobiazgów do pielęgnacji naturalnej, od której się uzależniłam :o
- peeling z czarnej porzeczki
- mleczan sodu [do ustabilizowania mocznika]
- ekstrakt z soku truskawki
- maseczka Best o działaniu antytrądzikowym
Zbliżenie na lakier :D
A między produktami znajdziecie jeszcze krem do rąk Acidolac [dostałam w prezencie].
Trochę dużo, co? ;)
Spokojnie, nie wszystko dla mnie ;)
Część zakupów azjatyckich to produkty do rozbiórki, w których mam swój udział, zatem mój jest tylko ułamek :) Trochę maseczek, kremu BRTC, BB Creamu Tony Moly i uzupełnienie zapasu Elemonga [część poszła w świat :)].
Kiedy zobaczyłam kremy Yedam nie umiałam się oprzeć. Urzekły mnie ich opakowania. A że licytacja zaczynała się właściwie od 1/3 ceny właściwej... syndrom niepowtarzalnej okazji... same się kliknęły ;). Ale częścią zamierzam się podzielić, zatem zostanie mi jakieś 15-20 ml w opakowaniu.
Rossmann - czy ktoś nie uległ magii promocji z ostatniej gazetki? Ja skusiłam się na odżywkę Eveline [-50%] i tusz Maybelline [również -50%]. Eyelinera potrzebowałam, bo mój żelowy chyba dokonał terminu żywota swego i przestał mi służyć [choć w opakowaniu zostało go ze 2/3 co najmniej]. A lakier... sam wskoczył do koszyka :P [no co, nie znacie takich lakierów :D :D :D].
Zakupów Catrice chyba tłumaczyć nie muszę ;)
Tego nie można było odkładać na później... oferta prawdziwie limitowana jednak robi swoje.
Reszta... hm... na maseczkę Best polowałam już od dawna, skorzystałam więc z okazji, że znów była dostępna i dorzuciłam do zakupów w aptece. Ekstrakt z truskawki już mi się skończył, a bardzo go lubię, na pewno się przyda w przyszłości. Opisem działania peelingu porzeczkowego bardzo zainteresowała mnie autorka bloga "Wszystko co mnie zachwyca", taniutki był, dorzuciłam do zamówienia. Mleczan sodu potrzebny mi jest do stabilizowania mocznika zakupionego poprzednio [jednak kwasem mlekowym się boję]. A tak w ogóle to wszystko sprężyna wspólnych zamówień dziewczyn z mojego miasta ;) ;) ;), bo gdyby nie ten fakt, to pewnie nie miałabym okazji do zakupów w ZSK :o. A tak to zawsze muszę sobie coś wynaleźć :P.
Tyle.
Uff, koniec posta :)
Oj .. uzbierało się trochę !
OdpowiedzUsuńJuż dawnwo tyle nie kupiłam ;)
UsuńIle azjatyckich cudów :)
OdpowiedzUsuńBędą recenzje tych cudeniek?
Będą. Powolutku zabieram się za zużywanie :)
Usuńzaciekawił mnie ten krem ze sluzu ślimaka;)
OdpowiedzUsuńTe azjatycie cuda wyglądają naprawdę całkiem przyjemne ciekawe jak będą się sprawować;)
Mam już pewne doświadczenia z azjatyckimi kosmetykami pielęgnacyjnymi i muszę powiedzieć, że są rewelacyjne. Mam nadzieję, że i te nowe się u mnie sprawdzą :)
UsuńHehe, ja nie uległam rossmanowskiej promocji ;) Nie znalazłam nic ciekawego dla mnie.
OdpowiedzUsuńA zakupy pokaźne :P Żałuję trochę, że na Catrice się nie skusiłam...
Pędź do Natury, na pewno jeszcze znajdziesz :)
UsuńW mojej dzisiaj było właściwie wszystko oprócz różu i jednego koloru z lakierów :)
Piękny ten Fantasy Fire.
OdpowiedzUsuń