Mały poślizg, ale już jest :)
Moje zakupowe podsumowanie lutego.
- kilka maseczek [część wygrałam jeszcze na zlocie i zapomniałam wrzucić] i peeling truskawkowy Marion na próbę
- słynny płyn micelarny BeBeauty
- trochę zakupów z ZSK: olej kokosowy,d-panthenol, potrójny kwas hialuronowy i biały wosk pszczeli do zagęszczania kremów
- niebieska glinka wołodańska
- l-cysteina od n. i błoto z kwasami owocowymi z Bingospa od Ewelinki - z wymiany na ostatnim, bardzo kameralnym spotkaniu blogerek
- srebrny eyeliner i fioletowy lakier Miss Sporty z metalicznej limitki
- i tylko jeden kosmetyk azjatycki :D - filtr Innisfree No Sebum Sunblock SPF 35
I to byłoby w zasadzie wszystko, gdyby pewnego poranka nie zapukał do
moich drzwi listonosz. Uraczył mnie kolejną paczuszką od Dobrego Duszka :D
Tym razem:
- kilka rosyjskich dobroci do włosów [Receptury Babuszki Agafii,Natura Siberica]
- peeling Yves Rocher
- krem do rąk Anida [jeśli się nie mylę]
- jedwab Chi
- cień do powiek Essence w kolorze oliwki/khaki - piękny!
Płyn micelarny z Biedronki kupiłam na zaś, jeszcze na początku lutego, wystraszona relacjami o tym, jak błyskawicznie znika z półek :o Nie chciałabym natknąć się na braki w zaopatrzeniu, kiedy potrzebowałabym go na już.
Zakupy z ZSK tym razem robiłam pod kątem mojej córy, której zamierzam ubełtać ulepszony krem na AZS.
W tym miesiącu nie uległam magii wspólnych zakupów z Korei i trafił do mnie tylko jeden kosmetyk, który swego czasu zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie i bardzo go polubiłam :) Natomiast zniżka na cuda z Rosji/Ukrainy przyćmiła mi umysł kompletnie i kupiłam glinkę, której w zasadzie nie potrzebuję, ale i nie zmarnuje się. Urzekła mnie niebieskością w nazwie :P, a co :P
Kolorówka... hehe... Pamiętacie, jak pisałam, że nie potrzebuję nowych lakierów? Ostatnio dzielnie się trzymałam i omijałam drogerie wszelkiej maści szerokim łukiem. Niestety ostatni wypad do Rossmanna troszkę nagiął moje postanowienie, kiedy moim oczom ukazała się nowa kolekcja sezonowa od Miss Sporty :) - Metal Flip. Nie byłoby w sumie nic niezwykłego w metalicznych lakierach, ale te są multichromami! Marzyły mi się jakiś czas temu "żuczki" z China Glaze, a tu taka miła niespodzianka. Wybrany przeze mnie wariant którego bazowym kolorem jest jasny wrzos, w zależności od kąta padania światła mieni się na pastelowy błękit, delikatną zieleń i dyskretny beż. Ciekawe, czy da podobny efekt na paznokciach, czy zgaśnie jak #42 z Essence... Nie muszę chyba mówić, że mam ochotę na resztę lakierowej kolekcji, a są jeszcze trzy inne do wyboru :D...
i jak? wypróbowałaś l-cysteinę? ;-)
OdpowiedzUsuńKhem... jeszcze nie :o
UsuńMuszę wygospodarować więcej czasu na zabiegi przy włosach, bo póki co wszystko w biegu...
Z tymi pustymi półkami to prawda. Chciałam kupić we wtorek i pusto. Same mleczka. Jak gdzieś dorwe tego micelka to wezmę od razu z 5 sztuk..
OdpowiedzUsuńU mnie w momencie zakupu były ze 3 sztuki w tych mleczkach poukrywane, a potem już wybrane do zera...
Usuńruskie produkty zawsze najlepsze ;)
OdpowiedzUsuńwww.my-life-in-warsaw.blogspot.com
Okaże się po testach.
UsuńMiss Sporty nie zgaśnie - mam ten sam odcień i efekt jest świetny :)
OdpowiedzUsuńAj, to mnie ucieszyłaś ogromnie tą informacją, dzięki :*
UsuńLakier ma rzeczywiście cudowny kolor!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej niebieskiej glinki :)
Hihi, ja też, nietypowa taka :)
UsuńTak, tak. My wszystkie nie potrzebujemy nowych lakierów :D, a jakoś później same wpadają nam w łapy i jak tu takiego nie przygarnąć?
OdpowiedzUsuńOtóż to! Nie umiałabym się oprzeć ;)
UsuńMnie, nareszcie, udało się kupić ten płyn micelarny z Biedronki.
OdpowiedzUsuńDługo go szukałam. Cały czas była pusta półka.
Teraz czeka na swoją kolej :)
Ja właśnie zaczynam testy :D
UsuńPokaźne zakupy :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować tego micelka z biedronki :)
Koniecznie! Tyle dobrego już się o nim naczytałam :)
UsuńCiekawa jestem jak u Ciebie sprawdzi się micel ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno dam znać :)
UsuńJa jestem zadowolona z tego micela
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i ja będę :)
Usuń