Pora na kilka słów recenzji w dziedzinie pielęgnacji made in Korea Południowa :)
Dzisiaj pod ocenę biorę pierwszy z moich ślimakowych kremów - The Skin House, którego odlewkę skończyłam jakiś czas temu.
Opis producenta:
The Skin House Wrinkle Snail System Cream to ostatni punkt codziennej
pielęgnacji przeciwzmarszczkowej. Kosmetyk pomoże twojej skórze pozostać
gładką, odżywioną i odpowiednio nawilżoną.
Zawiera śluz ze ślimaka. Składnik ten jest bardzo skuteczny w walce z piętnem, które czas odciska na naszej skórze.
Można go stosować w trojaki sposób:
- jako krem, przed snem, ostatni krok codziennej pielęgnacji
- po toniku, jako żel do masażu skóry wrażliwej
- jako maseczka nawilżająco-kojąca - nałożyć na 15-20 minut po aplikacji toniku i zmyć
O opakowaniu wypowiedzieć się nie mogę, wygląda jednak bardzo elegancko.
Przejdźmy zatem od razu do meritum czyli do właściwości kremu.
Jego konsystencja jest bardzo ciekawa. Ani to żel, ani krem, ani
emulsja. Jest dość rzadki, ale nie jest ciekły jak woda czy chociażby
mleczko. Do tego strasznie nitkowaty, po nabraniu na palec ciągnie się w
nieskończoność niczym niewyschnięty klej. Kolor substancji kremowatej -
biały. Zapach bliżej nieokreślony, prawie bez woni, chociaż ja wyczuwam
tu odrobinę herbaty.
Samo działanie podzieliłam na dwie fazy.
W pierwszej, zaraz po nałożeniu mocno nawilża. Skóra wydaje się być taka jędrna i "mokra" w dotyku, jeśli wiecie o co mi chodzi :). Odczuwalna jest również poprawa gładkości skóry.
Po kilku godzinach [faza druga] nawilżenie słabnie, acz jest dalej wyczuwalne, gładkość trwa dalej.
W działaniu, oprócz nawilżenia, zaobserwowałam że w niewielkim stopniu
działa na małe krostki, przyspiesza ich gojenie. Nie zapycha i nie
podrażnia. Myślałam, że wpłynie na przetłuszczające się partie twarzy,
ale nie zauważyłam regulującego wpływu na wydzielanie sebum.
Nie chciał współpracować z niektórymi BB Creamami, zatem trzeba najpierw
przetestować sobie takie zestawienie, aby się nie naciąć w przypadku,
gdy np. trzeba się szybko wyszykować ;). Ale też muszę przyznać, że strzeliłam sobie w stopę na własne życzenie, bo producent poleca go do stosowania na noc, zatem nie mogę mieć o to pretensji.
Może się też zrolować, jeśli nałożymy go zbyt hojnie. Czasami potrafił zwałkować mi się z twarzy w ciągu nocy.
Ogólnie... krem chyba mnie trochę rozczarował. Nie jest zły, ale... No
właśnie, mam do niego jakieś nieokreślone ale. Może to dlatego, że
miałam wobec niego dość wysokie oczekiwania. Tyle się naczytałam o
zbawiennym wpływie ślimakowego składnika na skórę, a tu w zasadzie nic
specjalnego ;). Zero fajerwerków ani nic w tym stylu. Ale nie jest to zły kosmetyk, pod warunkiem, że szukacie tylko czegoś nawilżającego.
Skład: Snail Secretion Filtrate, Water, Butylene Glycol, Dipropylene
Glycol, Propylene Glycol, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryth-2,
Orbignya Oleifera Seed Oil, Hydrogenated Polydecene, Panax Ginseng
Callus Culture Extract, Bambusa Vulgaris Callus Culture Extract, Aloe
Barbadensis Callus Culture Extract, Solanum Lycopersicum (Tomato) Fruit
Extract, Peonia Albiflora Root Extract, Lonicera Japonica (Honeysuckle)
Flower Extract, Leontopodium Alpinum Extract, Thymus Vulgaris (Thyme)
Extract, Buddeja Davidii Extract, PEG-90M, Betaine, Glyceryl
Stearate/PEG-100 Stearate, Polysorbate 60, Adenosine, Dimethicone, Cetyl
Alcohol, Imidazolidinyl Urea, Xanthan Gum, Triethanolamine, Rosa Canina
(Rosehip) Oil, Fragrance
Cena: ok 80 zł / 100 ml
Pamiętam jak kiedyś na MangoTV były reklamy o kremach ze śluzu ślimaka, że to niby taki cud, a tu się okazuje, że klapa. Ostatnio Alina polecala olejek albo krem, już nie pamiętam, z jadem pijawek. Z kolei kiedyś czytałam o kremie z jadem żmiji ssss :D egzotycznie!
OdpowiedzUsuńAkurat ten się u mnie nie sprawdził. Podobno świetny jest krem i żel Mizona, ale testy dopiero przede mną. Wciąż dużo sobie obiecuję :)
UsuńA ten ze żmijowym jadem mam :D
I jeszcze BB z jadem pszczoły :P
ciekawie brzmi... takze slyszalam o cudownych slimakowych wlasciwosciach ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak inne kremy ze ślimakiem się sprawdzą :) Już czekają w kolejce :)
Usuńnie skuszę się, wole poroże jelenia w kremie :)
OdpowiedzUsuńO, poroże u mnie bardzo fajnie zadziałało :D Yedam Firming to moje odkrycie :)
UsuńNota bene ślimakowy Yedam też mam :o
Ja mam ten klasyczny zel Mizonowy i tez jakos nie jestem zachwycona. Nic mi sie szybciej nie goilo (a mialam taki moment, ze nie moglam sie pozbyc krost nijak), w ogole jakos tak mialam wrazenie, ze wsmarowuje sobie w skore nic ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak u mnie się sprawdzą ślimaki Mizona :o
Usuń