O ile dużą wagę przykładam do pielęgnacji twarzy czy włosów, o tyle ciało samo w sobie zawsze odstawiałam na boczny tor.
Po kąpieli zazwyczaj marzę tylko o tym, aby wskoczyć pod ciepły koc, bo mi zimno ;), a wszelkie zabiegi odkładam na później... w nieskończoność.
Peelingów używam raz na... [przemilczmy] bo zapominam, albo się spieszę, z balsamami jeszcze gorzej, do tego po prostu nie przepadam za smarowaniem ciała. Wrodzone lenistwo ;) plus fakt, że moja skóra nie jest jakoś przesadnie wymagająca.
Ale postanowiłam to zmienić.
Po spotkaniu blogerek pozostało mi "trochę" produktów do zużycia - kremy do rąk, do stóp, masła i balsamy do ciała... Najwyższa pora zacząć testować :)
Plan zatem jest taki:
- 2-3 razy w tygodniu zamierzam nakładać balsam do ciała i krem do stóp
- codziennie natomiast spróbuję używać kremu do rąk i serum do biustu
- zamierzam także troszkę się "zasuplementować"; zima i tempo życia dość mocno ostatnio obciążyły mój organizm.
Na pierwszy ogień rzucam balsam do ciała Barwa FruttoFresco z pomarańczą i guaraną, krem do rąk FlosLek, nawilżająco-kojący z proteinami jedwabiu, witaminą E i ekstraktem z lilii wodnej.
W kąpieli towarzyszyć mi będzie płyn Original Source Mango&Macadamia oraz peeling Organique z liczi i mlekiem.
A na stopy krem Mariza.
Trzymajcie kciuki, abym wytrzymała w tym postanowieniu ;)
Trzymam mocno! Ja dzisiaj wykończyłam wreszcie!! peeling używany już od wieków i balsam. Uwielbiam wyrzucać puste opakowania, tym bardziej, że jest ich ciągle za mało :p
OdpowiedzUsuńOj tak, co za satysfakcja, kiedy na półce, po wyrzuceniu opakowania, robi się wreszcie puste miejsce :]
UsuńKremu do rąk używam kilka razy dziennie. Gorzej z kremem do stóp... a kilka ich mam.
OdpowiedzUsuńBalsamów używam dosyć regularnie :)
Ja ciągle nie umiem wyrobić sobie nawyku. Pewnie dlatego, że jednak nie mam problemu z wysuszoną skórą :o
UsuńPowodzenia! Z wymienionych rzeczy najsłabiej mi idzie z peelingiem ciała, jakoś się odzwyczaiłam :(
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowanie najgorzej z balsamowaniem i kremowaniem stóp :o
Usuńżyczę powodzenia ;> balsamowanie ciała jest chyba najprzyjemniejszym zabiegiem, powinno wejść ci w nawyk ;)
OdpowiedzUsuńHm... mimo wszystko za balsamowaniem nie przepadam. Chyba dlatego, że nie lubię lepkich dłoni :o
UsuńPowodzenia :):)
OdpowiedzUsuńPeeling to moja ulubiona część pielęgnacji, używam go co drugi dzień. Też kiedyś nie byłam w tym systematyczna, ale jak poczułam efekt jaki daje peeling to chciałam używać go jak najczęściej :P
OdpowiedzUsuńMuszę zacząć przykładać do tego większą wagę :]
Usuńmiałam tak samo, ale teraz się wycwaniłam
OdpowiedzUsuńdalej lecę pod koc po kąpieli, ale biorę ze sobą balsam :D jak się ciut zagrzeję pod kołderką to siadam i się balsamuję w wyrku :D
i tym sposobem zdenkowałam wczoraj drugi w tym roku, gdzie moja średnia to 1 balsam rocznie hahahaa bo latem wcale ich nie używam, dlatego teraz wzięłam się porządnie: raz że zdenkuję i miejsce zwolnię w szafce, a dwa: że zadbam o moje ciałko :D
Hehehe, dobry patent :D
UsuńSkąd ja to znam ;) u mnie jest tak samo- jak w łazience jest zbyt chłodno to wołami nie zmusi się mnie do wcierania balsamów. Chociaż teraz staram się to robić regularnie. Mąż nawet się ze mnie śmieje i pyta czy muszę każdą część ciała smarować innym kosmetykiem. Ach ci faceci...
OdpowiedzUsuńHehehehe :)
UsuńMojego przeraża ilość, jaka ostatnio pojawiła się w łazience.
Na pewno dasz radę :) Mi też było trudno, ale teraz ilość czekających kosmetyków w kolejce motywuje mnie do działania :)
OdpowiedzUsuńStaram się jak mogę... na razie... no... jakoś idzie ;)
Usuń