Poprzednie wpisy... cóż, to w zasadzie pikuś. Stanowiły swoiste preludium do dzisiejszego postu. Albowiem to właśnie dziś nadszedł czas na pokazanie najmroczniejszczego z moich sekretów ukrytych w szafie :P
Szanowni Państwo, oto kolekcja moich azjatyckich cudeniek do pielęgnacji w postaci kremów, serum, ampułek i emulsji.
Pozują:
- Yedam, Yun Bit Firming Serum
- Yedam, Yun Bit Hydrating Cream [niebieski]
- Yedam, Yun Bit Snail Cream [w pudełku]
- Mizon, Watermax Aqua Gel Cream [niebieskie pudełko]
- Mizon, Hannavi Hwa Yun Cream [białe pudełko]
- Mizon, Snail Recovery Gel Cream
- Skinfood, Sparkling Apple Pore Cream
- Skinfood, Peach Sake Pore Serum [missing, ale w zbiorach mam]
- Mizon, All in One Snail Repair Cream
- Mizon, S-Venom Wrinkle Tox Cream
- Mizon, Hialuonic Ultra Suboon Cream
- Mizon, Orange Blossom Ampule
- Mizon Acence Blemish Control Soothing Gel [zapomniałam dorzucić :o, zamiast niego jest maska wulkaniczna, też pomyłka]
- Yezihu, Gold Revitalizing Program Emulsion
- The Face Shop, Power Long Lasting Sun Cream SPF45 Super Antioxidant with Acaiberry
- Hada Labo Gokujun Alpha Milk [biała buteleczka]
- Zamian, White Crystal Escargot Snail Cream [słoiczek]
Wiem, duuuuuuużo :P. Cóż z tego, że zdecydowana większość, poza kilkoma wyjątkami, to tylko odlewki... 10-15ml... Ilość tego wszystkiego ogółem mnie przeraża. W dodatku koreańskie kosmetyki są w kij wydajne i zużycie kilku ml zajmuje kilka tygodni.
Jako, że nie mam w zwyczaju próbować nabytków od razu po zakupie, a po kolejne słoiczki sięgam dopiero, kiedy w bieżącym widzę dno, nie pytajcie, co jak działa i jak się sprawdza... bo zwyczajnie nie wiem. Jak to mówią, wszystko w swoim czasie i na pewno się dowiecie z miarę jego upływu, bo każdy z przedstawionych kosmetyków zamierzam przetestować. Wystarczy regularna lektura bloga :]
So... stay tuned for more :D!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz