A tymczasem...
Po kolei:
- żel do mycia Joanna - zazwyczaj nie pokazuję tutaj żeli do mycia [jak pasty do zębów, wacików czy mydła], bo to jest kosmetyk, który zużywam ciągle i jego dokończenie nie skutkuje ujemnym stanem zapasu. Dziś znalazł się w zestawieniu dla odmiany :)
- pianka Missha Creamy Latte Milk Green Tea - pokochałam :], wydajna i fajna i gdyby nie fakt, że muszę zużyć wreszcie zapasy, to kupiłabym jakąś kolejną piankę z Azji :)
- płyn micelarny Eveline 3w1
- Alterra, tonik przeciwzmarszczkowy z orchideą- kupiony kiedyś na fali popularności tej marki, trochę na siłę, wreszcie się skończył :|
- Bielenda, dwufazowy płyn do demakijażu, wersja z bawełną i keratyną
- Yedam Yun Bit Firming Cream - bardzo wydajny, choć wcale sobie nie żałowałam. Jestem z niego bardzo zadowolona, pozytywnie mnie zaskoczył, ale o tym kiedyś, w recenzji :)
- Orientana, krem-maska pod oczy z rozmarynem
- Essence, I Love Extreme, tusz do rzęs z ogromniastą szczoteczką, bardzo ładnie podkreślał rzęsy, choć mogliby popracować nad trwałością
- maska do włosów Kallos Latte - aż nie do wiary, że testuję ją dopiero teraz, a nie w czasach, gdy byłam włosomaniaczką z kudłem za tyłek :P. Choć wtedy też chodziła mi po głowie. Chodziła, chodziła... A teraz wreszcie doszła :P
- pomadka ochronna Oeparol - początkowo nawet mi się podobała, po czasie zachwyt mi minął :o, nie załapała się na fotkę, nosiłam w torebce i wywaliłam po drodze z pracy zupełnie zapominając o blogowym podumowaniu :o, musicie uwierzyć mi na słowo :)
Trochę próbek się też nazbierało :)
- trzy saszetki kremów Bandi z linii Gold Philosophy [wkrótce notatki na ten temat]
- Dax, Perfecta, peeling drobnozianisty
- Iwostin, Purritin, żel do mycia twarzy do skóry wrażliwej, skłonnej do zmian trądzikowych
- Missha BB Boomer
- Missha M Signature Radiance, podkład w kolorze #21, SPF 20
- odlewka kremu ze ślimakiem marki Skin House
I tak jak nigdy nie robię ulubieńców, bo zazwyczaj lubię wszystkie kosmetyki, których używam, tak w tym miesiącu jeden produkt wybitnie się wyróżniał. And the winner is... Yedam!
Uwielbiam tusz I love extreme, u mnie do tego jest trwały. Ach może mam mniejsze wymagania ;)
OdpowiedzUsuńU mnie na początku był, a teraz zaczął się osypywać... ale trochę go już mam, wysechł i pewnie dlatego :)
UsuńBielenda z bawełną - mój absolutny ulubieniec! :))
OdpowiedzUsuńgratuluję zużyć :)
Dzięki :*
UsuńMój też, wolę go bardziej od awokado :)
Bielenda z bawełną może być, ale znam lepsze
OdpowiedzUsuńKallos latte też lubię, ale lepiej na moje włosy działa maska Kallos Jasmin
Kusi mnie ten Jasmin, ale na razie mam za dużo mazideł do włosów w kolejce do użycia :o
UsuńI love Extreme z Essence to ostatnio mój ulubiony tusz, nawet znalazł się w ulubieńcach ;) Moim zdaniem trwałość jest zadowalająca, dopiero po 9 godzinach widzę pierwsze ślady kruszenia...
OdpowiedzUsuńU mnie przez ostatnie tygodnie niestety szybko się osypywał.
UsuńCiekawa jestem tego Yedamu :>
OdpowiedzUsuńSpróbuję go wkrótce zrecenzować :]
UsuńŁadne denko :) Postarałas się jak widzę ;] Ciekawią mnie od pewnego czasu te mascary Essence ale jest tyle recenzji, że nie wiem w końcu czy warto się zaopatrzyć :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto :), szczególnie w te polecane. Jak się nie sprawdzi, to wiele nie stracisz ;) Wcześniej miałam MultiAction i też byłam zadowolona.
Usuńa jak się sprawdzał płyn micelarny Eveline 3w1??
OdpowiedzUsuńPrzeciętny raczej. Robił, co ma robić, ale ja go używam jedynie do przecierania twarzy rano. Z makijażem radził sobie różnie, zależy od użytego kosmetyku :)
UsuńSpore denko :) ja nie wiem, kiedy zabiorę się za swoje, trochę mi się nie chce :) wolę opisywać produkty które jeszcze MAM :D
OdpowiedzUsuńGood point, jak to się mówi :)
UsuńMnie nieco denerwuje kolekcja opakowań na koniec miesiąca, bo świerzbi, żeby od razu wyrzucić :o
zaciekawiłaś mnie tą pianką ;)
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo :) oczarowała mnie :)
UsuńKolejny blog, na którym widzę maskę Latte :) już jest na mojej liście zakupów :D
OdpowiedzUsuńWarto się zaopatrzyć, ma obłędny zapach a i działanie w porządku :]
Usuń