Jako się rzekło... dzisiaj o tym, jak zmontować serum superwybielające :D
Oczywiście przepis możecie modyfikować w zależności od potrzeb waszej
skóry, zmieniać rodzaj i ilość składników. Schemat wykonania natomiast
pozostaje ten sam. A wygląda tak :)...
Na samym początku tradycyjnie przygotowuję wszystkie składniki, które
zamierzam dodać do kosmetyku, a także pojemniczki na odmierzane
substancje i potrzebne narzędzia typu bagietka, łyżeczka miarowa, waga,
pipetka etc.
Do odmierzonej ilości wody destylowanej zaczynam wsypywać ekstrakty w postaci sypkiej i powoli je rozpuszczam.
Ważna moim zdaniem jest kolejność. Najpierw wolę pobawić się z
proszkami, gdyż nie wszystkie chętnie współpracują podczas
rozpuszczania. Poniżej dość oporny proces mieszania z wodą arbutyny,
która chętnie zbija się w strzępki i grudki. Dodanie kwasu hialuronowego
na ten przykład mogłoby tylko to utrudnić [wiem, bo testowałam tak inne
składniki]. Żelowaty kwas skupia w sobie sproszkowaną substancję.
Jak już sobie idealnie wybełtałam proszki, przystępuję do mieszania składników w postaci płynnej :). Dodaję je kolejno prosto z buteleczek, uprzednio wstawiając cały roztwór na wagę i odczytując jej wskazania :). Aby dokładnie połączyć składniki, pomagam sobie mikserkiem, który mocno spienił mi miksturę :/
Teraz czas na składniki fazy olejowej. W wybranym oleju rozpuszczam
dipalmitynian kwasu kojowego [dla odmiany bardzo ładnie się łączy z
olejem :)].
Potem zakraplam odpowiednią ilość emulgatora Polysorbate 20 do fazy
wodnej, jeszcze mieszam i dopiero wtedy dodaję mieszaninę olejową.
Teraz wystarczy jeszcze chwilę pomiksować i na koniec dodać kilka kropel konserwantu [znów dobrze wymieszać].
Z ciekawostek - po dodaniu konserwantu piana pięknie opada, więc nie należy się nią przejmować.
Serum gotowe. Przed użyciem należy wstrząsnąć dla wszelkiej pewności, bo fazy czasem się rozdzielają. A potem na paszczę :D
Proste :D
okej okej okej < 333 dziekuję Ci niesamowicie ;*** uwielbiam ;** podasz mi je 8 grudnia na spotkaniu tak :D? < 333
OdpowiedzUsuńJa jestem leniem, jeśli chodzi o tworzenie swoich kosmetyków :D Czasami zrobię sobie jakiś peeling, raz robiłam serum z kwasem migdałowym, a tak to sięgam po "zrobione" kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńNajgorzej zabrać się za to wszystko. Powyciągać, odkazić... Potem już z górki :]
UsuńJednak większość moich kosmetyków to gotowce :)
Samoróbki bardziej do zadań specjalnych :]
Serum to moja ulubiona forma aplikacji składników czynnych na buźkę :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię :]
UsuńI jeszcze mgiełki uwielbiam :)
Okej super ;)) Dziękuję CI Kochana ;))
OdpowiedzUsuńkurcze Ty na tym spotkaniu ebdziesz wymiatac z robieniem swoich kosmetykow :D tyle dosiwadczenia no :DDD
Ale to naprawdę prosta sprawa, tylko w teorii wydaje się być skomplikowane ;] Spróbujesz, a sama zobaczysz :)
UsuńMyślałam, że jakiś konkretny przepis będzie... Eeee... ;-)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, to niezłe masz laboratorium!
Ja ostatnio mam lenia i tylko tuninguję prosty krem. Ale jak znajdę chwilę spokoju, to sobie coś uwarzę!
Przepis jest post wcześniej :]
UsuńPolecam zabawę w robienie od podstaw :)
koniecznie musze coś swojego zrobić :)
OdpowiedzUsuńPopieram, naprawdę fajna zabawa :)
UsuńNigdy sama nie robiłam kosmetyków, ale będę miała okazję na spotkaniu :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać :)
UsuńKochana, ja Cię zapisałam na warsztaty :) Bo wspominałas coś więc uznałam, że jesteś zainteresowana :***
OdpowiedzUsuń