Dziś postanowiłam zreferować moje eksperymenty z BB Creamem. Na pierwszy ogień przedstawiam produkt firmy Jang's Cosmetic opatrzony marką Elemong.
Wg producenta:
Elemong Blemish Balm oparty jest na naturalnych skladnikach, które sprawiają, że skóra staje się miękka i gładka. Z uwagi na filtry UVB & UVA na poziomie SPF 25, PA ++ kosmetyk chroni przed działaniem słońca. Elemong działa także rewitalizująco, gdyż zawiera Rosevita, Piucan, Orgacerex i Allantoinę. Przeznaczony do wszystkich typów cery. Nadaje skórze wspaniałą gładkość.
Ten BB Cream bardzo dobrze kryje zaczerwienienia, przebarwienia i stany zapalne. Może być stosowany jako baza pod makijaż lub podkład.
Spełnia kilka zadań:
- przywraca skórze równowagę,
- nawilża,
- działa kojąco/lecząco na problemy skórne,
- jest bazą lub płynnym podkładem,
- wybiela,
- jest filtrem przeciwsłonecznym
Po przeczytaniu kilku notek na blogach, jakim to cudem jest BB Cream postanowiłam koniecznie się zaopatrzyć w tego typu kosmetyk.
Zakupiłam go na samym początku mojej przygody z BB Cream'ami, bo był... tani :P. W tym czasie był to dość nowy produkt i nie sposób było znaleźć o nim recenzji. Stwierdziłam , że 6$ nie majątek, zaryzykuję, najwyżej wywalę, dużo nie stracę.
Przesyłka dotarła do mnie błyskawicznie. Aż nie mogłam uwierzyć w sprawność transportu, czasem po polskich łączach pocztowych trwa to dłużej :s. Paczka po 3 dniach była już w Polsce, o 4 dniach trafiła do mojego miasta, Kolejny dzień - wymiana przesyłek między lokalnymi placówkami Poczty i 5 dnia od daty nadania w mojej skrzynce było już awizo :o
Opakowanie niezbyt urocze - ot, szara tubka z ciemną nakrętką i to by było na tyle.
Kosmetyk ma konsystencję gęstego fluidu o dość jasnym kolorze. Aż się zdziwiłam, że taki jaśniutki. Na moje oko - w tonacji zimnej, szarawy.
Dość ciężko się rozciera na skórze [pewnie ze względu na gęstość właśnie], ale można dojść do wprawy.
A warto się pomęczyć, bo efekt jest świetny :D.
Po otworzeniu trochę się przeraziłam, bo kolor wydał mi się bardzo, bardzo jasny. Do tej pory przyzwyczajona byłam do znacznie ciemniejszych fluidów :o, pudrów o takiej jasności u nas się chyba nie robi ;)
Podczas aplikacji kolor jeszcze bardziej jaśnieje/traci na koncentracji beżowego pigmentu. Mimo swojej jasności odcień dopasowuje się do koloru skóry i tylko lekko ją rozjaśnia. Dzięki temu twarz wygląda promiennie i zdrowo. Bardzo ładnie ujednolica koloryt.
Jest mocno kryjący, dlatego należy uważać z ilością, można go stosować także jako korektor. U mnie pięknie zakrywa cienie pod oczami, a punktowo - niedoskonałości. Pory po jego użyciu stają się niemal niewidoczne. Nie wiem, jak on to robi, ale efekt - rewelacja!
Fantastycznie się wtapia w koloryt skóry, więc aplikację można zakończyć na linii żuchwy bez martwienia się o to, że będzie się odcinał, co często ma miejsce przy tradycyjnych podkładach.
Całkiem nieźle nawilża, trochę natłuszcza, nie zapycha porów [w moim przypadku].
I mówicie co chcecie, może się wkręciłam, może wyolbrzymiam, ale moja skóra naprawdę doświadczyła zbawiennego, gojącego działania tego kremu!!! Wszystkie nieprzyjemne niespodzianki [do których niestety ma skłonność moja skóra] jakby bledły i znikały szybciej, nowych pojawiało się bardzo, bardzo mało. Skóra po kilku tygodniach stosowania wyglądała naprawdę lepiej.
Jedyną wadą w moim odczuciu jest "mokre" wykończenie. Krem nie matuje :s, a ja lubię mat. Może to przez obecność filtrów. Dlatego ciężko jest też określić jego wpływ na wydzielanie sebum. Ale dla ogólnego efektu jestem w stanie to znieść ;). Od czego są pudry i inne takie ;).
Być może jest też troszkę ciężkawy i czasem czuć, że coś jest na twarzy. W zimie pewnie uczucie to jest nieco mniejsze.
Na moje oko raczej nie ciemnieje wraz z upływem czasu.
Jestem z tego zakupu mega zadowolona :D.
Uwielbiam wygląd mojej twarzy po jego zastosowaniu :).
Póki co, to najlepszy BB Cream, jaki testowałam.
Pojemność - 60 ml [a właściwie to gram], czyli sporo [standardowe opakowanie podkładu to 30 ml].
A teraz kilka fotek. Proszę nie sugerować się tonacją zdjęć :o, mój aparat w ustawieniu "auto" dobiera ją wg swojego widzimisię i często robi trzy zdjęcia w serii w trzech różnych wersjach kolorystycznych >:|
1 i 2. Przed aplikacją, nic nie tuszowane, jedyne przeróbki to kadr i zmniejszenie zdjęcia. Oraz podczas aplikacji - porównanie koloru podkładu z kolorem skóry - jest on naprawdę bardzo jasny, chociaż może nie wyglądał tak na swatchu :)
3 i 4. Po aplikacji :) - rozjaśniony koloryt, ukryte przebarwienia, pory wyraźnie mniej widoczne
5. W dwie godziny po nałożeniu :)
6. Linia żuchwy - potencjał wtapiania BB Creamu
I to tyle na dziś. Wkrótce kolejne wpisy w temacie BB Creamów.
to są serio Twoje zdjęcia? pytam, bo widziałam je w necie już parę tygodni temu. A Elemong to mój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńefekt jest super :))
OdpowiedzUsuń@ Bzeltynka: Tak, to moje zdjęcia. W sieci są już jakiś czas, na moim drugim blogu :)
OdpowiedzUsuń@MoodHomme: polecam spróbować zabawy z BBC :)