Wpisy dotyczące kosmetyków kolorowych w tym miesiącu sponsoruje fiolet :D
Wczoraj lakier, dzisiaj eyeliner w tym samym kolorze. Zapraszam na krótką recenzję kosmetyku spod znaku BeautyUK.
Zacznę od tego, że zapałałam wielką ochotą na jego posiadanie zaraz po
tym, jak przypadkowo natknęłam się na aukcję ebay. Od razu wiedziałam,
że chcę go mieć i to właśnie fiolet o nazwie Purple Haze przykuł moją
największą uwagę.
Opakowanie ma ciekawy kształt, chociaż może jest trochę
przekombinowane; nie przeszkadza to przy malowaniu, rączka dobrze leży w
dłoni.
Eyeliner ma płynną konsystencję, a po aplikacji szybko wysycha na
skórze. Posiada piękny, głęboki, wibrujący odcień fioletu. Producent w
nazwie zasugerował perłowy, ale dla mnie jest on raczej metaliczny.
Zawiera w sobie maleńkie drobiny, ale po aplikacji zlewają się one w
jednolitą kreskę.
Eyeliner jest dość trwały o odporny na tarcie, ale... trzeba uważać, jeśli ma się problem z tłustymi powiekami.
Aplikator mi osobiście nie pasuje. Jest krótki, mało elastyczny, wręcz twardy i niewygodnie się nim operuje. Wolę pędzelki.
Druga z wad, to prześwity. Nie wiem, czy to kwestia aplikatora czy
samego eyelinera, ale ciężko mi było namalować nim porządną kreskę, co
zresztą widać na fotce. Kolor osadza się na zewnętrznych krawędziach
linii, a środek pozostaje wybarwiony. Trzeba w to miejsce jeszcze raz
nakładać kosmetyk i, co ważne - dopiero po wyschnięciu poprzednio
nałożonej warstwy, bo inaczej znowu pojawi się prześwit. Aplikator
należy w trakcie kilkukrotnie moczyć w kałamarzyku, bo nabiera za mało
produktu. A potem kawałek po kawałeczku, etapami wypełniać docelowy
kształt linii. Czasochłonne. Zrobienie kreski jednym pociągnięciem, jak w
przypadku innych eyelinerów, z którymi się zetknęłam, jest niemożliwe.
Ja nie umiem :(.
Gdy się już uporałam z jako takim nałożeniem, okazuje się, że czuję
drobny dyskomfort. Po wyschnięciu kosmetyk jakby ściąga powiekę i czuję
się, jakbym nad rzęsami miała coś w rodzaju naklejki.
Jak już wspomniałam, kreska jest odporna na tarcie, ale wilgoć i sebum
potrafią w niej sporo namieszać. Wtedy po prostu się... kruszy :o.
Nie rozmazuje, nie spływa, tylko rwie się na małe kawałeczki. To samo
przy zmywaniu - na waciku dostrzec można jakby strzępki cienkiej folii, a
nie rozpuszczony kolor. Weird.
Podsumowując: kolor piękny, ale reszta nieco rozczarowuje. Trzeba
poświęcić sporo czasu, aby namalować perfekcyjną kreskę [moja celowo
nakładana nie do końca prawidłowo, aby pokazać efekty szybkiej aplikacji
z "dobrodziejstwem" inwentarza].
Cena: ok 13 zł
Kolor piękny, ale dla mojej tłustej powieki zbyt odporny to on by nie był :(
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że moje powieki też są tłuste, ale trzyma się on całkiem dobrze. Dopiero pod koniec dnia, po 7-8 godzinach zaczyna się trochę złuszczać w zewnętrznym kąciku. Nie jest źle :)
Usuńkolor cudowny, ale mam tłuste powieki i chyba by u mnie taki eyeliner na długo nie zagościł;/
OdpowiedzUsuńJak już pisałam powyżej, mimo wszystko eyeliner trzyma się nieźle, szczególnie przez pierwsze kilka godzin :)
UsuńUrzekł mnie od pierwszego wejrzenia :)
OdpowiedzUsuńJaki kolor! Mi się podoba ten aplikator, wydaje mi się,że byłby dobry w użytkowaniu. Ja mam niebieski liner z My secret i też jedna warstwa nie daje wyraźnej kreski, potrzebna jest druga i tak samo zachowuje się podczas zmywania- rwie się na kawałki :)
OdpowiedzUsuń