sobota, 24 listopada 2012

Krem depigmentacyjny - receptura

Ostatnio pojawiło się sporo notek teoretycznych, opisujących główne składniki aktywne o działaniu wybielającym, czas więc na recepturę, która wykorzystuje ich potencjał. Dzisiaj zatem notka o tym, jak to wszystko połączyć w jedną całość i uzyskać krem :]
Robiąc mazidło wzorowałam się na przepisie ze sklepu "Zrób Sobie Krem", odpowiednio go modyfikując pod kątem dopuszczalnych stężeń poszczególnych elementów. Coś tam uskubęłam też z przepisu mazidłowego :)
Musiałam też dostosować proporcje do posiadanej ilości składników [mini-próbki z mazideł].

W kremie znalazł się ekstrakt z róży w zastępstwie wit. C [znajduje się w nim 70% tejże].

Faza olejowa:
- 15% oleju bazowego [w moim przypadku arganowy]
- 6% biobazy
- 4% dipalmitynianu kojowego
- 1% wit. E

Faza wodna:
- 45% hydrolatu wody
- 10% kwasu hialuronowego 1%
- 5% NMF
- 5% ekstraktu z dzikiej róży
- 1,5% alfa-arbutyny
- 3% glukozydu ketonu malinowego
- 1% gumy ksantanowej
- odrobina konserwantu

Zaczynamy od podzielenia wody - niewielką ilość odlewamy i rozpuszczamy w niej ekstrakty czyli różę, arbutynę i keton.
Biobazę i olej podgrzewamy do ok 70 st. C. Podobnie resztę wody, a w niej rozpuszczony kwas hialuronowy i NMF.
Potem fazy łączymy [olej wlewamy do wody] i miksujemy czas jakiś i patrzymy, jak powstaje piękna emulsja :D. A gdy krem trochę przestygnie, dolewamy to, co rozpuściliśmy w odlewce wody i ubijamy dalej. Jeśli krem wydaje się rzadki, można dodać szczyptę gumy ksantanowej i miksować aż zgęstnieje. Witaminę E dodajemy na końcu, podobnie jak rozpuszczone ekstrakty, do przestygniętej emulsji, aby nie zniszczyć właściwości tych składników [są termowrażliwe, choć nie mam pewności co do podgrzewania arbutyny].

Uwagi praktyczne:
- ekstrakty najlepiej rozpuszczać oddzielnie. Ja radośnie wsypałam wszystko w jedną zlewkę, rozmieszałam i całość się pięknie rozpuściła, a jakże :D po czym... w momencie, gdy sięgnęłam po miksturę, by dodać ostatnią fazę zastałam obraz nędzy i rozpaczy, bo któryś składnik [podejrzewam różę] się zważył i zrobił grudki :/
- witaminę E dodajemy na końcu, podobnie jak ekstrakty i konserwant, gdy emulsja ostygnie
- lepiej nie używać hydrolatów, bo w większości one też tracą cenne składniki pod wpływem ciepła, lepiej zatem zastąpić go zwykłą wodą destylowaną

1 komentarz:

  1. Bardzo przydatny post:) Muszę spisać recepturę i zamówić półprodukty:) Może w końcu pozbędę się przebarwień:)

    OdpowiedzUsuń