Kremów do rąk nie używam za często. Po prostu moja skóra tego nie wymaga. Albo tylko tak mi się wydaje, jednak niezbyt często odczuwam jej suchość czy szorstkość w tej partii ciała.
Na jednym ze spotkań blogerskich wśród podarunków znalazł się krem do rąk Barwa. Postanowiłam zmienić więc moje nawyki [ciągle idzie mi opornie ;)] i wypróbować mazidło.
Opis producenta:
Krem przeznaczony do codziennej pielęgnacji
rąk i paznokci. Szczególnie polecany dla skóry zniszczonej i
przesuszonej. Zawarty w nim ekstrakt z palmy kokosowej intensywnie
nawilża, odżywia i wygładza skórę. Alantoina wygładza i łagodzi
podrażnienia. Krem posiada lekką konsystencję, dzięki czemu bardzo
dobrze się wchłania. Systematyczne stosowanie sprawia, że skóra
odzyskuje naturalną miękkość i elastyczność.
Kosmetyk przebadany dermatologicznie.
Nad opakowaniem nie ma się co rozwodzić. Proste, funkcjonalne, zakończone klapką. Możesz postawić na wieczku, możesz położyć płasko - do wyboru. Szata graficzna biało-brązowa, szczerze powiedziawszy niezbyt zachęcająca.
W środku znajdziemy biały krem o przeciętnej gęstości, dobrze się rozprowadza i całkiem szybko wchłania. To co krem wyróżnia, to wspaniały, kokosowy zapach. Nieduszący, niechemiczny, niezbyt mocny, ale bardzo trwały i pozostaje na skórze naprawdę długo. Przypomina kokosowe ciasteczka :) , poprawia humor. Dlatego warto go mieć. I w sumie tylko dlatego. Bo jesli chodzi o właściwości, to kosmetyk ów nie robi prawie nic. Moje dlonie nie są wymagające i na co dzień obywam się bez kremu do rąk. Skoro jednak trafił w moje łapki, postanowiłam go przetestować, może akurat okaże się, że kondycję skóry można poprawić. A tu nic. Kompletnie nic. W chwilę po aplikacji owszem, odczuwałam nawilżenie, ale w miarę upływu czasu szybko słabło. Ostatecznie po kilkudziesięciu minutach skóra wracała do stanu wyjściowego. Wielokrotna aplikacja nie przynosiła efektów.
U mnie niestety krem się nie sprawdził. Być może dlatego, że skóra dłoni do szczęścia niewiele potrzebuje ;), skóry suche natomiast będą bw stanie wiecej z niego "wyciągnąć" w myśl teorii o mechanizmie samoregulacji - naskórek pobiera to, co mu aktualnie potrzebne. Ja traktuję go raczej jako pachnący gadżet, umilający dzień.
Cena: ok 5, 00 zł / 100 ml
mi niezbyt pasował przez parafię w składzie :) ale pachniał cudownie:)
OdpowiedzUsuńjeszcze go nie miałam, ale moje łapki też niewiele potrzebują ;)
OdpowiedzUsuńnie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach kokosa :)
OdpowiedzUsuńSpasuję, wolę lepsze produkty :)
OdpowiedzUsuńMiałam poprzednią wersję tego kremu. Nie był najgorszy, ale jednak najwspanialszy był w nim ten zapach.
OdpowiedzUsuńmiałam krem Barwy, ale inną wersję i u mnie się sprawdził:)
OdpowiedzUsuńNiemalże na każdym blogu ktoś poleca kremy Barwy, różnią się jedynie 'smaki' :)
OdpowiedzUsuńJa próbuję jakoś wykończyć kremik z Dove, ale długo mi to zajmuje
Nie lubię za bardzo kremować rąk ;p
OdpowiedzUsuńDla mnie byłby chyba za słaby, moje dłonie potrzebują solidnego odżywienia :)
OdpowiedzUsuńNie stosowałam go.
OdpowiedzUsuń