Opis producenta:
Hipoalergiczny żel pod prysznic Biały Jeleń z kozim mlekiem delikatnie oczyszcza, nie podrażniając skóry.
Substancje pielęgnujące:
- naturalne kozie mleko - zapewnia odpowiednie odżywienie i nawilżenie skóry, dzięki czemu odzyskuje ona elastyczność oraz jedwabistą gładkość
- składnik działający jak naturalny dezodorant - hamuje rozwój bakterii.
Przebadany dermatologicznie wśród osób z alergiami skórnymi. Nie zawiera alergenów, silikonów i sztucznych barwników.
Skład: Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, Goat milk extract, C12-13 Alkyl Lactate, Styrene/Acrylate Copolymer, Sodium Tallowate, Sodium Cocoate, Tetrasodium EDTA, Citric Acid, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Parfum
Recenzja żelu pod prysznic „Biały Jeleń”
To nie był przemyślany zakup. Nie na zasadzie, pójdę do
sklepu popatrzę po półkach wybiorę sobie odpowiedni żel pod prysznic. Wszystko
odbywało się na pełnym gazie, w niedoczasie - tak by maksymalnie dużo wolnego pozostało
na przygotowanie do bodaj najważniejszej rozmowy z klientem w ciągu ostatnich
miesięcy.
Decyzja zakupowa zbudowała się we mnie na podstawie prostego
skojarzenia, z polecanką położnej, która wymawiała żonie jakiekolwiek mydła,
żele znanych z reklam marek - polecając właśnie to "stare, dobre,
niezawodne". Białego Jelenia, który nie jest biały i nazywał się szarym
mydłem chociaż był zielonkawy.
Przypomniałem sobie i "Biały Jeleń", żel
hipoalergiczny poleciał do koszyka. Niby tyle z decyzji i rozpoznania, ale jak
się dobrze zastanowić to zaszedł bardzo ciekawy proces: skojarzenie z produktem
polecanym kobietom w ciąży, czyli nic o działaniu buldożera, ale jednocześnie
skuteczne, przymiotnik "hipoalergiczny" w nazwie, neutralny biały
kolor, który podkreślał ten charakter. Widmo spotkania i negocjacji umowy
kilkaset kilometrów od domu, ze skórą swędzącą po reakcji na cosik nowego? Nie,
dziękuję.
Właśnie nasunęło mi się ciekawe pytanie - Czy dokonałbym
tego zakupu równie szybko, gdyby ten "Biały Jeleń" był wściekle
zielony? Hmm...
Pewnie zastanawiacie się ile jest hipoalergiczności w tym
hipoalergicznym żelu. Szczerze? Nie wiem. Nie znam się. W składzie nie
zauważyłem niczego co przypomina wzór chemiczny trotylu, ale jest np. kozie
mleko. Jestem facetem - biorę to na klatę. Jak mnie zacznie swędzieć to się
będę martwił :)
Aha, ważne. Cena. Nie zauważysz tego wydatku, zatem istnieje
spora szansa, że kupując w pośpiechu jak ja, nawet nie mając przy sobie
portfela wyskrobiesz coś z zachomikowanych klepaków. Świetnie! A jak dasz
banknot to przynajmniej na jeden browar zostanie. No genialnie!
Dobra, pokonałem te kilkaset kilometrów. Przed spotkaniem
wlazłem pod prysznic z "Jeleniem" (białym) w garści. Konsystencja na
plus, nie cieknie jak gluty między palcami, ale nie jest też pastą do zębów.
Miły i aksamitny. Dobrze się pieni. Nigdy nie wiedziałem, co to znaczy - kiedy
w reklamach kobiety mówią, że "coś relaksuje", ale tu coś jest na
rzeczy. Skóra nie robi się sucha, żadnych drażniących objawów. Wszystko jak trzeba.
Nie wiem jak działa na włosy, bo moje są łyse i przez to
niesprawdzalne. Zapach, z taką lekką nutką miodową. Nienatarczywy - co bardzo
ważne i nie ma dominanty, która charakteryzowałaby go jako – dla konkretnej
płci. Po prostu taki zapach, by czuć się czystym, umytym i zrelaksowanym.
Żadnego spięcia pośladów z guaraną w tle. Ten zapach na pewno nie wejdzie w
paradę z ulubionym zestawem kosmetyków i nie uderzy kogoś zapachowym bukietem ciężkim jak kowalski młot.
Koniec końców udałem się na to spotkanie świeżutki i
wypoczęty. I dobrze poszło :)
Podsumowując. W krytycznej chwili, kiedy nagle okazało się,
że mam przy sobie odpowiedzi na wszelkie możliwe pytania, mam wszelkie możliwe
analizy, plany, ale nie ma kompletnej kosmetyczki - "Biały Jeleń" nie zawiódł. Nie
jestem człowiekiem, który jest przywiązany łańcuchem marki. Kupiłem za tyle ile
akurat było w kieszeni. Kupiłem na zasadzie skojarzenia produktu, który
"powinien być dobry, bo kiedyś, jak mówią był ". I to naprawdę fajna myśl, że tego budowanego
przez lata zaufania firma nie rozmieniła na drobne. Że nie walczy z tym stereotypowym,
wyszydzanym "szarym mydłem". Bo tylko skończony kretyn się z tego
śmieje.
Mija pięć miesięcy od tamtej wyprawy. Ja dalej kupuję tego
hipoalergicznego Jelenia. No szok...
kolejny zachwycony Białym Jeleniem.. :)
OdpowiedzUsuńHehehehe, coś jest na rzeczy :)
UsuńTeż darzę białego jelenia sympatią :D. Można wiedzieć co to dokładnie za główka BJD na avatarze, czy to nie Twoja lalka? :D
OdpowiedzUsuńTo Cinderella z Angel Studio. Niestety nie moja :(, [gdy kupowałam swoją BJD ta akurat była nieodstępna :(], może kiedyś...
Usuń