I tak oto skończył się maj, który dla bloga oznaczał szereg wpisów związanych z tematem naturalnej pielęgnacji twarzy.
Podobało się? ;)
Od dziś nie zamierzam już o tym truć :P, a przynajmniej nie tak często jak ostatnio :]. Trochę doświadczeń na tym polu mam jeszcze w zanadrzu, zatem od czasu do czasu pewnie się uzewnętrznię ;)
Natomiast już za progiem - czerwiec :D
A to oznacza miesiąc [i kolejne] z azjatycką pielęgnacją :D
Z tego wszystkiego aż zapomniałam ułożyć sobie harmonogram pielęgnacji :/ i do tego nie wiem, co wziąć na tapetę w pierwszej kolejności :s [ołdżiiiiz, ale mam problemy :P]
Najprościej byłoby zabrać się za gotowca - zestaw miniatur Etude House, który kiedyś przedstawiałam w poście zakupowym, ale chyba postawię na stopniowe wprowadzanie zmian. Jeszcze to przemyślę i wkrótce zapewne się dowiecie :)
Natomiast pod kątem treści na blogu planuję trochę rzeczy kolorowych, czyli makijaże, recenzje kolorówki i trochę postów lakierowych. Może nie w takim natężeniu jak przy pielęgnacji naturalnej, ale... mam nadzieję, że ta zapowiedź zmobilizuje mnie wreszcie do pracy nad zdjęciami, które już od dawna siedzą zaszyte w katalogach i zajmują miejsce na dysku :)
A tymczasem... zapraszam od jutra na podsumowanie miesiąca :D
Ciekawi mnie ta azjatycka pielęgnacja, bo choć lubię nowinki jeszcze na nic konkretnego się nie skusiłam. Poczytam i dam się powodzić na pokuszenie :-)
OdpowiedzUsuńLojalnie ostrzegam - strasznie wciąga, bardziej niż Essence LOL i drenuje portfel do zera...
Usuń