sobota, 31 marca 2012

Joanna, Naturia Body, Masło do ciała z wanilią

Waniliowe masło do ciała Naturia o aromatycznym zapachu zapewnia doskonałą pielęgnację skóry. Nadaje jej wyjątkową miękkość i elastyczność, pozostawia ją miłą i gładką w dotyku. Specjalnie opracowana receptura zawiera odżywcze masło Shea i łagodzący ekstrakt z wanilii. Wspaniałe rezultaty:
- skóra intensywnie wypielęgnowana
- zdecydowanie gładsza i milsza w dotyku
- apetycznie pachnąca





Jak tylko pojawiło się to masełko, wiedziałam, że muszę je wypróbować :D bo bardzo lubię kosmetyki Joanny :)
Z trzech dostępnych zapachów [obok truskawki i kawy] wybrałam wanilię.


Pudełeczko zwykłe, proste, sympatyczne; umożliwia bardzo łatwe wydostanie kosmetyku.
Zapach - mrrrr... delikatny, waniliowy, ale nienachalny, z maślaną nutką. Słodki i urzekający, pozostaje na skórze, ale niezbyt trwały.

Konsystencja - maślana, nic dodać, nic ująć. Kosmetyk jest dość zwarty, treściwy dokładnie tak, jak miękkie masło. I tak jak ono - tłustawe :P

Co do działania - byłam zadowolona.
Kosmetyk przyjemnie aplikuje się na skórę, dobrze się rozprowadza i dość szybko wchłania nie pozostawiając tłustego filmu.
Właściwości pielęgnacyjne - jak najbardziej wystarczające :), aczkolwiek i moja skóra nie jest zbyt wymagająca. Krem spisał się na medal, kiedy egipskie słońce trochę mnie przypiekło na plecach :x - przyniósł mi wtedy naprawdę dużą ulgę.
Warto go mieć pod ręką, chociażby z uwagi na przyjemność stosowania ;)

Cena: ok 9 zł / 250 ml

czwartek, 29 marca 2012

Joanna, Fitokeratyna, Odżywka do włosów suchych i zniszczonych bez spłukiwania

Opis producenta:

Odżywka bez spłukiwania, polecana do włosów długich, zniszczonych i po trwałej ondulacji.
Zawiera Fitokeratynę - kompozycję odpowiednio dobranych protein roślinnych, mającą za zadanie odbudowywać uszkodzoną strukturę włosów oraz proteiny mleczne, nawilżające i chroniące włókna włosów.
Kosmetyk odbudowuje, wzmacnia i odżywia włosy. Zwiększa ich odporność i wytrzymałość na uszkodzenia. Odżywka pozostawiona na włosach ułatwia ich układanie i rozczesywanie. Przywraca im blask, miękkość i sprężystość. Nie wymaga spłukiwania.





Co tu dużo mówić... kolejna rzecz, która została zepsuta, a raczej - wycofana. W sumie na jedno wychodzi :P.

Dorwałam tę odżywkę dosłownie na moment przed wycofaniem. Kiedy chciałam zrobić zapas, niestety natknęłam się już na pustą półkę :<.

Opakowanie miłe dla oka i proste w obsłudze.
Zawartość ma dość rzadką konsystencję o mlecznym kolorze i niesamowitym zapachu, który trudno zdefiniować. Od razu przypadł mi do gustu, bo jest delikatny, nienachalny i niespotykany, bardzo uprzyjemnia aplikację.
Odżywkę nakłada się łatwo, ale trzeba uważać, bo jak wspomniałam wcześniej, jest nieco rzadka. Ja po prostu nabieram odrobinę i od razu rozcieram na dłoniach i dopiero wtedy wcieram we włosy. No chyba, że akurat zdecyduję się na wariant ze spłukiwaniem [bo tak też można], to wtedy leję na bogato :D.
Ale warto kombinować z użyciem bez spłukiwania, gdyż skład jest bogaty w proteiny, a te najlepiej działają na włosy, jeśli pozostaną na nich długo.
Jak z każdą odżywką bez spłukiwania, z tą też trzeba uważać, aby nie przedobrzyć i nie nałożyć za dużo. Jednakże zaaplikowana w odpowiedniej ilości odwdzięczy się włosom wygładzeniem, odżywieniem, a także i nawilżeniem. Pozostawia na włosach lekki film. Kędziory po niej bardzo łatwo rozczesać, stają się sypkie, mięciutkie i lśniące, a przy tym ładnie wygładzone i śliskie w dotyku.
Wydajna! Wystarczy naprawdę niewielka ilość i już widać efekty.
Po prostu uwielbiam ją... a raczej uwielbiałam, bo już absolutnie nigdzie jej nie ma :(, w trakcie używania z rozpaczą zaglądałam do swojej butelki, której zawartość coraz bardziej zbliżała się do dna ;(.

Cena: 4 zł / 200 ml

środa, 28 marca 2012

Ziaja PhytoAktiv, Kuracja wzmacniająca, Krem na dzień rozjaśniający

Opis producenta:

Aktywny preparat o lekkiej formule nawilżającej przeznaczony do każdego rodzaju cery z rozszerzonymi i pękającymi naczynkami krwionośnymi.

Działanie
Wyraźnie redukuje rozszerzone naczynka krwionośne.
Zmniejsza zaczerwienienia oraz działa rozjaśniająco na naskórek.
Chroni przed działaniem wolnych rodników opóźniając proces starzenia się skóry.
Delikatnie napina naskórek i wygładza drobne zmarszczki.
Skutecznie łagodzi efekty negatywnego wpływu środowiska

Efekt
Skóra staje się mniej podatna na występowanie "pajączków".
Jest intensywnie nawilżona, wygładzona oraz lekko rozjaśniona.

Wskazania
polecane do każdego rodzaju cery z rozszerzonymi naczynkami.






Generalnie rzecz biorąc nie mam naczynkowej cery, ale pewnego dnia zauważyłam pierwsze pęknięte naczynka na płatkach nosa. Niewiele tego było, ale w myśl zasady "lepiej zapobiegac niż leczyć" pomyślałam, że dobrze byłoby zrobić coś juz natychmiast, aby powstrzymać ten proces.
Jako że polskie marki darzę dość dużym zaufaniem [dobry skład, przystępna cena], wybór padł na Ziaję.
Podekscytowana oczywiście niezwłocznie przystąpiłam do testów i... klops :|. Ale od początku.
Opakowanie jak opakowanie - tanie :), zwykly plastikowy słoiczek, taki normalny, nic szczególnego.
Krem delikatnie pachnie, ma dość rzadką konsystencję, ale nie 'rozwodnioną', w sumie jest lekki, ale...
Po nałożeniu na twarz wychodzi z niego jakaś taka dziwna tłustość, a twarz świeci się niemiłosiernie!!! Jest jakby pokryta filmem, który się nie wchłania. I to ma być krem na dzień ?!? No coś potwornego po prostu, lustro na twarzy :|. Pierwsza wtopa.

Ale postanowiłam używać go na noc, przynajmniej nie będę straszyć, a po ciemku nikt nie zauważy ;). Smarowałam cierpliwie przez kilka tygodni, grubą warstwą płatki nosa, tam, gdzie 'zagrożenie' było największe.
Niestety, ani to co już powstało się nie wchłonęło, ani krem nie zapobiegł kolejnym minikatastrofom. Rozjaśnienie cery - też ani trochę.
Mam też wrażenie, że lekko zapychał, może nie było to takie typowe zapychanie, ale pory skóry wyglądały po nim bardzo brzydko i niezdrowo.
Lipa na całym froncie :(

Cena: ok 8 zł / 50 ml

poniedziałek, 26 marca 2012

Mój program pielęgnacji ver. 5.1

Wreszcie znalazłam chwilę czasu, aby ukręcić krem z prawdziwego zdarzenia, nie żadne testówki ;) ale pełen wymiar do użytku na całą twarz :)
Przedstawiam więc kolejną wersję programu pielęgnacji obowiązującą od soboty :)
Testy w toku...

Rano:
- oczyszczanie twarzy różanym płynem micelarnym Ziaja
- tonik depigmentacyjny z kwasem kojowym i glukonolaktonem [pod oczy] + hydrolat oczarowy na całą twarz
- pod oczy na przebarwienia: krem depigmentacyjny własnej roboty
- krem z olejem arganowym, ekstraktem z truskawki, centelli i dzikiej róży
- filtr Bioderma AKN Mat SPF 40
- BB Cream - na zmianę Beauty DIY i Elemong
- puder bambusowy z Biochemii Urody

Wieczorem:
- mycie twarzy mydłem Biały Jeleń
- tonik depigmentacyjny z kwasem kojowym i glukonolaktonem pod oczy + tonik z glukonolaktonem 15% na całą twarz
- pod oczy na przebarwienia: krem depigmentacyjny własnej roboty
- krem z olejem arganowym, ekstraktem z truskawki, centelli i dzikiej róży

Raz na tydzień:
- peeling enzymatyczny z Biochemii Urody
- Dax Cosmetics, Perfecta Oczyszczanie, Peeling gruboziarnisty z minerałami morskimi i drobinkami orzecha

W obrocie nadal krem do rzęs L'Biotica, choć nie używam go już restrykcyjnie co dzień, tylko jak mi się przypomni i Carmex na usta :)

Ach, i jeszcze jedna ważna rzecz - od jakiegoś czasu ważnym elementem jest szczoteczka do mycia twarzy, której używam co wieczór w roli mini-peelingu.

piątek, 23 marca 2012

Essence, Limited Edition - Rebels

Noooo i nadchodzi kolejna limitka Essence.
A imię jej - Rebels :D


Tym razem marka uraczy nas:

- tuszem do rzęs i eyelinerem w płynie połączonym w jednym opakowaniu


- matowymi błyszczykami [??? :P - czymkolwiek by nie były]


- różem, który może zastąpić także pomadkę


- lakierami do paznokci z lateksem


- oraz rockowym top coatem, który zdaje się, pełni funkcję przyciemniacza koloru lakieru



Buuu. Nie zachwyciło mnie nic. Kolory wtórne, jakieś takie zgaszone [co kto lubi ;)], nie widzę w tej kolekcji ducha buntowniczego :( W mojej ocenie - duże rozczarowanie niestety.
Ciekawa jestem jedynie tego top coatu przyciemniającego lakier, ale nie jest to żadne must have.

A jakie są Wasze odczucia? Podzielcie się :)!

czwartek, 22 marca 2012

Sensique, Nature Code

Od dzisiaj w sieci drogerii natura dostępna jest nowa edycja sezonowa marki Sensique - Nature Code, inspirowana kolorami wiosny.
W jej skład wchodzą cienie, które producent opisuje jako:

- doskonale przylegające do powieki i zapewniające trwały makijaż.
- nie powodujące podrażnień i odpowiednie nawet dla wrażliwych oczu.
- w celu uzyskania intensywniejszego efektu mogą być stosowane również na mokro.
- zawierające filtry UVA i UVB.
- bez parabenów



A także lakiery w 8 kolorach o owoczesnej formule z tefpoly, bez toluenu i formaldehydu, która
- przedłuża trwałość lakieru
- pogłębia intensywność koloru
- zapewnia efekt szklanego połysku



Nie ukrywam, że zainteresowała mnie ta kolekcja i chętnie sobie coś z niej wybiorę.
Szczególnie w oko wpadł mi niebieski i fioletowy cień, a także fioletowy, jasnoróżowy i koralowy lakier. Nie wiem, czy coś zakupię, zwłaszcza do kolekcji lakierowej, gdyż podejrzewam, że w moich zbiorach znajdują się już podobne kolory, ale... kto wie, kto wie :]
Przekonam się, gdy obejrzę sobie produkty na żywo :D

środa, 21 marca 2012

L'Oreal Professionnel, Serie Expert, Absolut Repair, Maska regenerująca włosy bardzo uwrażliwione

Opis producenta:

Głęboko regeneruje i odżywia uwrażliwioną powierzchnię włosa. Włosy odzyskują prawidłową strukturę, są odżywione, wzmocnione, miękkie i pełne blasku.

NEOFIBRINE to unikalne połączenie ceramidu Bio-Mimetic aby intensywnie zregenerować włosy, składników nadających połysk oraz filtru UV. Pomaga zapewnić trwałą ochronę powierzchni włosa na całej jego długości.





Wspominałam kiedyś już, że lubię kupować produkty z jednej linii, dlatego do kompletu z szamponem kupiłam maskę [a właściwie odwrotnie :]], aby wzmocnić działanie aktywnych składników kosmetyku.

Maska znajduje się w poręcznym, zakręcanym pojemniczku, który umożliwia łatwe pobranie zawartości w celu aplikacji.
Ma bardzo gęstą konsystencję, jak masło, które właściwie przypomina wyglądem :)
Podobnie jak szampon ma cytrynopodobny zapach.
Bardzo fajnie zachowuje się na włosach po nałożeniu, łatwo ją rozprowadzić ; jako, że jest gęsta, nie spływa z włosów.
Producent sugeruje trzymanie jej kilka minut, ja zazwyczaj zostawiałam ją na pół godziny.
Całkiem wydajna, nawet na moich ówcześnie bardzo długich kudełkach, gdzie lubię położyć wszelkie maski na bogato, gruuuuubą warstwą.

W działaniu nie jest zła. Nabłyszcza i wygładza włosy, ułatwia rozczesywanie. Miałam wrażenie, że włosy są nieco bardziej ujędrnione i sprężyste. Z nawilżeniem niestety nie najlepiej. Kosmetyk nie uchronił też włosów przed kruszeniem.
Ogólnie efekt niezbyt spektakularny jak na produkt nazwany profesjonalnym :s Czegoś jej po prostu brakuje moim zdaniem :s [no chyba, że to 'wina' moich włosów, które mimo 'podeszłego' wieku nie były na tyle zniszczone, aby 'odkryć' potencjał tej maski ;) ;) ;)]

Cena: ok 40 zł / 200 ml

wtorek, 20 marca 2012

L'Oreal Professionnel, Serie Expert, Absolut Repair, Szampon do włosów zniszczonych

Pełna kuracja regenerująca włosy zniszczone. Przeznaczona do włosów matowych, zniszczonych, pozbawionych energii, o rozdwojonych końcówkach, trudnych do rozczesania i przemęczonych" różnymi licznymi zabiegami.
Połączenie 2 innowacyjnych technologii:
- AHA Lipid Guard - włosy zregenerowane i odbudowane, wyraźnie mocniejsze, lśniące i jedwabiście gładkie
- Neofibryna - włosy są wyraźnie zregenerowane, odzyskują witalność witalność blask, stają się miękkie, swobodne, lśniące i sprężyste, emanują płynnością ruchu.

Odbudowuje i chroni włókno włosa. Włosy odzyskują siłę, nabierają blasku i są odżywione.
Neofibryne: unikalne połączenie ceramidu Bio_Mimetic, aby intensywnie zregenerować włosy, składników nadających połysk oraz filtr UV. Pomaga zapewnić trwałą ochronę powierzchni włosa na całej jego długości.





To był mój drugi zakup kosmetyków tzw. profsjonalnych, do pielęgnacji włosów, zaraz po Kerastase. Opinie były zachęcające, a produkt z opisu idealny do moich włosów. Choć już wtedy interesowałam się składami, a ten do mnie niezbyt przemawiał, postanowiłam zaryzykować, bo przecież tak wiele opinii pozytywnych nie mogło być wyssanych z palca ;]

Opakowanie - funkcjonalne i przyjemne dla oka, takie 'smooth' ;) dość łatwo się otwiera, wystarczy podnieść wieczko i gotowe.
Szampon jest bardzo gęsty, zwarty. Dość wolno wypływa z butelki, ma postać perlistego, nieprzezroczystego płynu.
Zapach delikatny, ulotny, jakby lekko cytrynowy, nie pozostaje na włosach.

Działanie - szczerze mówiąc, nie powala na kolana. Na początku trudno go spienić, a gęsta konsystencja utrudnia rozprowadzanie na włosach. Musiałam go 'dobierać' aby porządnie umyć włosy. Mimo to - wydajny.
A po umyciu? Cóż - szampon jak szampon, nie zauważyłam jego szczególnych właściwości regenerujących i odżywczych. Włosy owszem, dobrze "współpracowały" - niezłe rozczesywanie, miękkość, ale takie same rezultaty dawały i inne szampony. Ani zregenerowane, ani nawet specjalnie nawilżone. Cały ten opis to marketingowy bełkot. No, chyba, że źle oceniłam moje włosy i nie były one wcale zniszczone, a przynajmniej nie na tyle Trochę się rozczarowałam :s

Cena: ok 30 zł / 250 ml

poniedziałek, 19 marca 2012

Pierre Rene, Odżywka do rzęs z keratyną i pantenolem

Opis producenta:

Zawartość witamin A, E, prowitaminy B5 znacząco wpływa na kondycję włosów, minimalizuje ryzyko ich wypadania. Panthenol i keratyna powodują szybki wzrost struktury włosa i jej wzmocnienie. Stanowi doskonały podkład pod maskarę właściwą. Hypoalergiczna.




Jakiś czas temu postanowiłam większą uwagę poświęcić pielęgnacji moich rzęs. W końcu codzienne zabiegi makijażowe nie pozostają bez wpływu na nie i nietrudno na tym polu o zniszczenia. Na pierwszy rzut, aby zbyt nie szaleć ;) wybrałam odżywkę Pierre Rene, jako że była jednym z lepiej dostępnych preparatów w rozsądnej cenie.

Opakowanie: jak widać :), przezroczyste, funkcjonalne, wiadomo, kiedy trzeba zaopatrzyć się w nową porcję ;).
Bardzo podoba mi się szczoteczka - mega gęsta, dzięki czemu każdy włosek jest przeczesany i pokryty odżywką. Włoski na szczoteczce są mięciutkie.
Jedynym mankamentem jest fakt, że napisy bardzo szybko ścierają się z fiolki :| [no ale w końcu nie maluję się napisami :P].

Konsystencja - galaretowata, odżywka ma postać gęstego żelu, który powoli wysycha po aplikacji. Nie pozostawia twardej skorupki, po wyschnięciu rzęsy są prawie tak miękkie jak przed nałożeniem kosmetyku.

Działanie: TO DZIAŁA!!! :D
Po miesiącu sumiennego używania odżywki, stwierdzam, że moje rzęsy faktycznie wyglądają inaczej. LEPIEJ. Może nie stały się gęstsze same w sobie, ale odnoszę ważenie, że są jakby grubsze, mocniejsze, bardziej wyraziste, a może nawet i odrobinę dłuższe :).
Jedyny mankament, to od czasu do czasu występujące podrażnienie - trochę szczypie w oczy w momencie, w którym spłynie do wewnątrz, np. gdy załzawi oko. Z czasem też zawartość ulega zabrudzeniu, zapewne wskutek przenoszenia zanieczyszczeń na szczoteczce, odżywka z przezroczystej robi się szara.

Mimo tego, moim zdaniem warto zainwestować w tę małą. miłą rzecz :).

Cena: ok. 10 zł/ 8 ml.

niedziela, 18 marca 2012

Uroda, Kwiaty Polskie, Tonik bezalkoholowy do wszystkich typów cery

Opis producenta:

Bezalkoholowy tonik do wszystkich typów cery troszczy się o naturalne piękno Twojej skóry poprzez potrójne działanie:
Wygładza - formuła toniku zawiera odpowiednio dobrany, naturalny wyciąg roślinny oraz witaminę sprawia, że Twoja skóra staje się wygładzona i delikatna w dotyku - tak gładka jak płatki kwiatów.
Nawilża – tonik ze specjalnie dobranymi składnikami nawilżającymi: wyciągiem z malwy, prowitaminą B5 i sorbitolem pozostawia na Twojej skórze uczucie nawilżenia.
Odświeża - tonik z alantoiną daje Twojej skórze uczucie świeżości.

Sposób użycia: rano i wieczorem po oczyszczeniu skóry twarzy i szyi mleczkiem kosmetycznym przemyj skórę tonikiem, a potem nałóż wybrany krem Kwiaty Polskie.





Lubię polskie kosmetyki [niejednokrotnie są znacznie lepsze niż wiele zagranicznych, popularnych i często reklamowanych marek] więc z ogromną przyjemnością po niego sięgnęłam :)
I nie zawiodłam się.

Opakowanie, jak opakowanie - zwyczajne, poręczne, estetyczne.

Działanie - moja skóra jest zadowolona. Wyraźnie nawilża, przyjemnie odświeża, łagodzi napięcie, jakie czasami pozostaje po myciu. Twarz po jego użyciu pozostaje miękka i odprężona.
Zawiera wyciąg z malwy, panthenol i allantoninę oraz kompleks nawilżający [sorbitol, propylene glycol].
Pięknie pachnie.
Na wydajność też nie narzekam :) - po uzywaniu go przez ponad 2 miesiące, pozostało jakieś 1/4 opakowania.

Cena - ok 8 zł/ za 210 ml.

sobota, 17 marca 2012

Soraya, Artist Care ArtCell, Maseczka wygładzająca mikrodermabrazja z efektem naprawczym

Opis producenta:

To głęboko oczyszczający preparat, który wyraźnie wygładza i odmładza skórę. Przyspiesza regenerację naskórka, pobudza proces złuszczania obumarłych komórek oraz stymuluje wzrost nowych. Poprawia funkcjonowanie skóry i usprawnia proces absorbowania wody przez komórki. Skóra staje się lepiej odżywiona, nawilżona i zabezpieczona przed nadmierną utratą wody. Odzyskuje utracona elastyczność i napięcie. Zawarta w maseczce witamina E opóźnia proces przedwczesnego starzenia skóry oraz likwiduje drobne zmarszczki. Produkt przeznaczony do każdego rodzaju cery.
Przy skórze tłustej i mieszanej należy stosować co drugi dzień; przy skórze suchej i wrażliwej - raz w tygodniu.




Funkcjonowania opakowania z autopsji nie znam, bo krem testowałam z kilku próbek o dość pokaźnej pojemności, ale to co widzę na zdjęciu wygląda całkiem fajnie ;)
Maseczka ma postać kremu o dość lekkiej formule. Po zastosowaniu skóra jest nawilżona i lekko natłuszczona. Kosmetyk nie wchłania się do matu, co jednak w tym przypadku nie powinno przeszkadzać, bo służy do stosowania na noc.
Po zastosowaniu skóra robi się miękka i gładka, ale prawdziwe cuda dzieją się dopiero o poranku ;)
Ogólnie rzecz biorąc, coś jest na rzeczy z tą mikrodermabrazją, bo rano moje policzki były niemalże jedwabiście gładkie, jak po złuszczaniu :o. Dodatkowo takie jakby satynowe, jak lekko przypudrowane.
Coś fantastycznego :D. Prawdę mówiąc trudno było mi oderwać rączki od policzków, nie mogłam się powstrzymać od miziania :P. Miła niespodzianka!
Nie zapycha i nie podrażnia, nawet przy codziennym stosowaniu [choć moja skóra raczej z tych niewrażliwych]. Nie pamiętam, czy miała jakiś zapach [chyba tak, ale stosowałam ją już dość dawno, jeszcze przed założeniem bloga, więc nie do końca jestem pewna].

Warto mieć go na półce i myślę, że jeśli moje zapasy kosmetyczne odpowiednio uszczupleją, to go sobie kupię [reszta wyjdzie w praktyce ;)].
Cena: ok 25 zł / 50 ml

piątek, 16 marca 2012

Coś dla ciała... coś dla ducha... ROZDANIE po raz drugi :)

Dwadzieścia cztery trumny i dwa ciała. A to miała być łatwa sprawa.

Stephanie szuka Kenny’ego Mancuso, bo musi spłacić raty za samochód.
Morelli też szuka Kenny’ego Mancuso i sposobu na wyciągniecie ze Stephanie wszystkich informacji.
Babcia Mazurowa szuka rozrywki i najlepszego domu pogrzebowego w mieście. Tak na przyszłość.
Spiro Stiva szuka dwudziestu czterech trumien, które kupił po bardzo okazyjnej cenie i ma nadzieję, że Stephanie pomoże mu znaleźć złodzieja. Profesjonalnie.
Sprawa się komplikuje, ciała się piętrzą, niekoniecznie w całości, a długi niestety rosną.




To już drugi tom cyklu Stephanie Plum, łowczyni nagród - polskiej edycji światowego megabestsellera od Janet Evanovich - który chciałabym przekazać w Wasze ręce :)
W jaki sposób? To proste!

1. Zostań publicznym obserwatorem mojego bloga
2. Polub fanpage książki na facebooku KLIK!
3. Umieść na swoim blogu notatkę o rozdaniu [osobny wpis, + 1 los] i/lub dodaj mój blog do blogrolla [+ 1 los]
4. Napisz komentarz pod postem, w którym zgłaszasz się do rozdania, pozostaw w nim również takie informacje jak nick, pod jakim obserwujesz bloga i FB oraz opcjonalnie link do notatki na blogu lub do bloga/blogrolla, jeśli w ten sposób zdecydujesz się na zwiększenie swoich szans wygranej :D.

Zgłoszenia przyjmowane będą do poniedziałku, 9 kwietnia, do godziny 23.59.
Zwycięzcę rozdania poznacie we wtorek :)

czwartek, 15 marca 2012

środa, 14 marca 2012

Inglot Nail Enamel #123

Dzisiaj swatchowo-pazurkowo o lakierze Inglot w kolorze # 123. jest to dość jasny, perłowy, cukierkowy róż bez drobinek czy shimmera.


Lakier jest dość rzadki i słabo kryjący, natomiast całkiem łatwo się nim maluje, dobrze rozlewa się po płytce, nie zostawia smug czy prześwitów, rozprowadza się równomiernie. Pędzelek jest stosunkowo mały moim zdaniem, ale dobrze się nim operuje.

















Emalia schnie szybko, bez bąbelków. Pędzelek zostawia pionowy ślad.
Jak wspomniałam wyżej, krycie tego lakieru jest słabe. Mocniejszy efekt uzyskałam dopiero przy 5 warstwach [na zdjęciu dwie, 3 na małym palcu], a i one okazują się być niewystarczające, gdyż po bliższym przyjrzeniu widać jednak białe końce paznokci.
Trwałość całkiem niezła. Drugiego dnia pojawiają się małe przetarcia na krawędziach, niewielkie zarysowania. Zaletą tego koloru jest to, że nie są one widoczne. Po 5 dniach miałam już na paznokciach niewielkie odpryski i lakier zmyłam. Ale w sumie nie wykazał się większą trwałością od np. lakierów marki Wibo, które są sporo tańsze, więc w sumie nie ma euforii.

Cena: ok 21 zł / 16 ml

wtorek, 13 marca 2012

Galanea, Krem normalizujący na noc

Opis producenta

Lekki krem do pielęgnacji skóry nadmiernie przetłuszczającej się, z rozszerzonymi porami i skłonnością do powstawania grudek, zaskórników i zaczerwienień. Zawiera kompleks kwasów owocowych oraz ekstrakt z oczaru wirginijskiego, które ograniczają produkcję sebum, oczyszczają i zwężają pory oraz wyrównują powierzchnię skóry w czasie snu. Ich działanie uzupełnia wyciąg z aloesu wspomagający odnowę skóry oraz ekstrakt z grejpfruta, który ogranicza namnażanie bakterii. Roślinne polisacharydy i D-pantenol łagodzą podrażnienia i zapewniają odpowiednie nawilżenie naskórka.
* redukuje przetłuszczanie i błyszczenie skóry,
* oczyszcza skórę wyrównując jej powierzchnię,
* zmniejsza skłonność do powstawania zaskórników, grudek, zaczerwienień.
* zwęża pory skóry i poprawia jej koloryt,
* zapewnia optymalne nawilżenie naskórka

Testowany pod kontrolą dermatologa na skórze nadmiernie przetłuszczającej się, z rozszerzonymi porami i skłonnością do powstawania zaskórników i wyprysków.



Za każdym razem, gdy nadchodzi jesień, po głowie chodzi mi kuracja kwasami ;). A że jakiś czas temu używałam kremu z kompleksem AHA, to dzisiaj będzie recenzja.

Do zakupu skusił mnie dobry skład, który potwierdził obietnice producenta oraz przystępna cena. Produkty z kwasami zazwyczaj kosztują sporo więcej ;).
Drugim powodem były dobre doświadczenia z pianką do mycia twarzy tej samej firmy, a że lubię używać serii produktów, to oczywiście chciałam mieć coś do kolekcji ;)

Kosmetyk otrzymujemy w przyjemnym dla oka, pękatym, plastikowym słoiczku. Ma postać białej, lekkiej emulsji. Posiada specyficzny zapach - przyjemny, jakby kwiatowy, ale również alkoholowy [alkohol dość wysoko w składzie i to czuć]. Na szczęście alkohol szybko odparowuje i po aplikacji już nie czujemy jego zapachu. Obecność tego składnika nie wpłynęła w sposób niepożądany na stan skóry - obyło się bez wysuszenia, pieczenia czy podrażnień.

Po nałożeniu pozostawia błyszczącą skórę, szybko się wchłania, ale nie do matu. Jednak można mu to wybaczyć, w końcu to krem na noc :). Mimo połysku nie zostawia tłustej ani lepkiej warstwy.
Co do działania: lekko nawilża i nieco zmniejsza pory. Ale spodziewałam się po nim trochę więcej. Raczej nie zauważyłam aby zmniejszył skłonność mojej skóry do przetłuszczania i wyprysków :( a na tym zależało mi najbardziej. Niestety, częstotliwość pojawiania się niepożądanych niespodzianek na mojej twarzy nie uległa zmianie. Oczekiwałam też chociaż lekkiego rozjaśnienia przebarwień potrądzikowych, ale nic z tego, choć wytrwale używałam go prawie trzy miesiące.

Na plus uznać można fakt, że nie podrażnił ani nie zapchał mi skóry.
Miło się go używało, polubiłam go nawet, ale zakupu raczej nie powtórzę.

Cena: ok 15 zł / 50 ml

poniedziałek, 12 marca 2012

Galanea, Pianka do mycia twarzy głęboko oczyszczająca

Opis producenta:

Lekka pianka do głębokiego oczyszczenia każdego rodzaju skóry, również delikatnej, skłonnej do podrażnień.
Dzięki zastosowaniu specjalnego układu roślinnych detergentów z soku z jabłka, pianka jest wyjątkowo łagodna i jednocześnie skuteczna. Dokładnie i dogłębnie oczyszcza skórę nie niszcząc naturalnej bariery hydrolipidowej, nie powodując wysuszania ani drażnienia naskórka.
Zawiera wyciąg z grejpfruta o delikatnym działaniu antybakteryjnym i rozjaśniającym oraz ekstrakt z aloesu, D-Pantenol i alantoinę, które zapobiegają podrażnieniom i pozwalają utrzymać odpowiedni stopień nawilżenia naskórka.
- głęboko oczyszcza skórę bez nadmiernego wysuszania
- nie niszczy bariery hydrolipidowej, dzięki czemu skóra jest nawilżona i gładka
- skutecznie oczyszcza pory i wygładza naskórek; skóra pozostaje idealnie czysta i świeża.



Kupiłam ów produkt na fali mojego zachwytu nad piankową formą kosmetyków do mycia twarzy. Do tego już od jakiegoś czasu na celowniku miałam produkty marki Galanea. W decyzji tej utwierdził mnie jej bardzo przyjazny skład :)

Cóż mogę powiedzieć... buteleczka cieszy oko :) Bardzo ładne opakowanie, poręczne, dozujące odpowiednie porcje kosmetyku. Bardzo lubię dozowniki, bo w dużej mierze ułatwiają sprawę :D, nie trzeba się babrać w odmierzanie odpowiedniej ilości ;)

Pianka jest bardzo delikatna, ale i gęsta zarazem. Otula mięciutko skórę. W mojej ocenie całkiem przyzwoicie oczyszcza.
Ładnie pachnie, a dodatkowo jest wydajna.
Nie podrażnia, nie zapycha, nie ściąga, skóra po jej użyciu jest przyjemna w dotyku. Nie zauważyłam wysuszenia, a nawet lekko nawilża.

Jeśli kiedykolwiek lista produktów do mycia twarzy, które chcę przetestować się skończy, z chęcią kupię kolejne opakowanie [o ile będzie nadal dostępna na rynku].

Cena: ok 15 zł / 150 ml

piątek, 9 marca 2012

Joanna, Z Apteczki Babuni, Tonik normalizujący do włosów przetłuszczających się z ekstraktem z drożdży piwnych i chmielu

Przy okazji zakupu szamponu, o którym pisałam w poprzednim poście, do koszyka trafił również tonik do wcierania w skórę głowy. Lubię łączyć kosmetyki w zestawy w tej samej linii, aby wzmocnić ich działanie. Ciekawa byłam też, czy okaże się lepszy od mojego rzepowego ulubieńca.


Opis producenta:

Tonik normalizujący w swojej bogatej recepturze łączy działanie ekstraktów z drożdży piwnych i chmielu oraz innych wartościowych wyciągów roślinnych z cennymi witaminami i substancjami łagodzącymi. Dzięki temu wyjątkowo korzystnie wpływa na ograniczenie procesu przetłuszczania się włosów i regulację pracy gruczołów łojowych.
Rezultat:
- zmniejszenie objawów nadmiernego przetłuszczania się włosów,
- włosy puszyste, lekkie i pełne życia,
- zdrowy wygląd włosów.



Opakowanie: identycznie jak w przypadku innego produktu tej firmy, bardzo poręczne i wygodne, pozwala na precyzyjne nałożenie produktu bez zbędnych akrobacji :)
Kosmetyk ma postać płynu o barwie herbaty i specyficznym, ziołowym zapachu, podobnie jak szampon z serii. Mi akurat on nie przeszkadzał, chociaż pewnie nie każdemu się spodoba ;).
Efekty: niestety niezbyt zadowalające, nie zauważyłam zbawiennych efektów wyregulowania skóry, zmniejszenia przetłuszczania. Wręcz przeciwnie - miałam wrażenie, że proces ten zachodzi szybciej, niż po użyciu innego zestawu kosmetyków. Innymi słowy - musiałam myć je częściej, niż po zestawie z Rzepy :0

Do innych obietnic producenta w ogóle się nie odniosę, bo to jakaś bujda :P
Sposób aplikacji płynu moim zdaniem wyklucza jego wpływ na ogólny wygląd włosów, bo kosmetyk ma styczność tylko z niewielkim odcinkiem owłosienia przy samej głowie. No chyba, że chodziło o te co wyrosną i za ileś tam miesięcy będą widoczne, ale... to ciut zbyt naciągane :P

Cena: ok. 8 zł / 100 ml

czwartek, 8 marca 2012

Joanna, Z Apteczki Babuni, Szampon normalizujący do włosów przetłuszczających się z ekstraktem z drożdży piwnych i chmielu

Opis producenta:

Dla osób mających problem z przetłuszczaniem się włosów opracowano kosmetyki normalizujące, których formuła została stworzona tak, aby najwłaściwiej pielęgnować włosy. Zawarte składniki naturalne: drożdże piwne i chmiel, regulują procesy zachodzące na skórze głowy oraz działają przeciwłojotokowo i wzmacniająco. Dzięki temu włosy stają się puszyste, lekkie i pełne życia na długi czas. Są milsze w dotyku i bardziej lśniące.
Szampon zawiera:
- drożdże piwne - bogate źródło witamin z grupy B i aminokwasów wpływają regulująco na procesy zachodzące na skórze głowy,
- chmiel - wykazuje działanie przeciwłojotokowe i wzmacniające.



Dawno, dawno temu szampon ten trafił do mojego koszyka z uwagi na brak mojego ulubionego - Joanna Rzepa, a czymś trzeba było włosy myć :P.


Opakowanie - swoją linią i kolorystyką ma chyba przypominać tradycyjne, staromodne butelki z brązowego szkła [chociaż jest plastikowa]. Skromna, ale przyjemna szata graficzna.

Z tego co pamiętam [bo używałam ponad rok temu], zamknięcie otwierało się trochę opornie, chociaż to może feler mojego egzemplarza...

Szampon ma postać gęstego, przezroczystego płynu o barwie jasnego piwa :D i o charakterystycznym, ziołowym zapachu, z wyczuwalną nutą chmielu :P.
Dobrze się pieni, co do własności myjących nie mam zastrzeżeń, kudełki po wysuszeniu były czyste, sypkie, puszyste, ale... nie spełnił moich oczekiwań w temacie przetłuszczania. Włosy straciły świeżość znacznie szybciej, niż to miało miejsce podczas używania Rzepy...
Cóż więc, ogólnie nie jest zły, ale... ja już mam swojego faworyta :).

Cena: ok. 6 zł / 300 ml

środa, 7 marca 2012

Catrice Limited Edition - Revoltaire

Limitka goni limitkę ;)
Catrice też ma dla swoich wielbicielek coś wiosennego.
Na kwiecień i maj zapowiada Revoltaire


Nowa kolekcja kusić nas będzie:
- dwiema paletkami do wykonania smokey eyes, z zielonym bądź koralowym akcentem do wyboru


- trzy warianty kolorystyczne pomadek

- pędzelek do ust


- róż do policzków


- i tradycyjnie chyba już - lakiery :)



Mogę powiedzieć, że... bardzo spodobała mi się ta propozycja!
Zapłonęłam chęcią posiadania paletki [koral], wszystkich pomadek, pędzelka również i oczywiście tego pięknego różu, którego kolor oczarował mnie od pierwszego wejrzenia. Mam nadzieję, że nie rozczaruję się przy standzie, kiedy wreszcie będę mogła organoleptycznie sprawdzić, jak promocyjne foto ma się do rzeczywistości...

Tym razem natomiast nie zachwyciły mnie propozycje kolorystyczne lakierów. I nawet moja słabość do koralowych róży nie krzyczy zbyt silnie na widok środkowego lakieru. Może dlatego, że już mam w kolekcji podobny?

wtorek, 6 marca 2012

Essence, Limited Edition - Fruity

I kolejny raz powracam z limitkami Essence. Firma pokazuje coraz to nowe pomysły :) Tym razem bardzo wiosennie i owocowo.
Przedstawiam Fruity


Skład owocowej kolekcji przedstawia się następująco:

- ostatnio bardzo modne, jeśli chodzi o formę, cienie


- koloryzujące balsamy w formie pomadki


- róż, tym razem w... sorbecie :D


- pięć lakierów


- dwa top coaty, w tym jeden pachnący truskawkami :D


- i owocowe ozdoby do paznokci


Kolekcja miła dla oka, świeża i zabawna, ale... nie urywa tyłeczka moim zdaniem.

Jeśli kolory pokrywałyby się idealnie z tymi, które widać na zdjęciu, to skusiłabym się na brzoskwiniowy cień i ciemniejszą pomadkę.

W lakierach drażnią mnie te dziwne drobinki dodane do trzech kolorów.



Ja oceniacie kolejną propozycję Essence na nadchodzącą wiosnę?

poniedziałek, 5 marca 2012

Mój program pielęgnacji ver. 5.0

Kontynuuję jak najbardziej zbliżony do naturalnego plan pielęgnowania skóry twarzy.
W najbliższych dniach wprowadzę pierwsze, drobne zmiany, aby móc obserwować wpływ poszczególnych elementów programu na stan skóry.
Na pierwszy ogień pójdzie hydrolat oczarowy, który zastąpi dotychczas stosowaną wodę owocową. I BB Cream ze ślimakiem. Potem planuję kolejne eksperymenty, tym razem z własnymi kremami do twarzy, ale... to potem, w kolejnych wersjach tego programu, czego zapewne nie omieszkam obwieścić światu kolejnym postem :P

A tymczasem...

Rano:
- oczyszczanie twarzy różanym płynem micelarnym Ziaja
- tonik depigmentacyjny z kwasem kojowym i glukonolaktonem [pod oczy] + hydrolat oczarowy na całą twarz
- pod oczy na przebarwienia: krem depigmentacyjny własnej roboty
- na twarz: Oeparol, Hypoalergiczny krem do twarzy przeciw zmarszczkom
- Mizon Snail BB cream
- puder bambusowy z Biochemii Urody

Wieczorem:
- mycie twarzy mydłem Biały Jeleń
- tonik depigmentacyjny z kwasem kojowym i glukonolaktonem pod oczy + tonik z glukonolaktonem 15% na całą twarz
- pod oczy na przebarwienia: krem depigmentacyjny własnej roboty
- nadal Oeparol, Hypoalergiczny krem do twarzy przeciw zmarszczkom

Raz na tydzień:
- peeling kwasem migdałowym [20%]
- peeling enzymatyczny z Biochemii Urody
- peeling gduboziarnisty Dax Cosmetics, Perfecta Oczyszczanie, Peeling gruboziarnisty z minerałami morskimi i drobinkami orzecha

Zostaje również krem do rzęs L'Biotica, choć nie używam go już restrykcyjnie co dzień, tylko jak mi się przypomni i Carmex na usta:)

sobota, 3 marca 2012

Lutowe zużycia

W tym miesiącu pusty post.
Zużyć nie będzie.
Przerzuciłam się w większości na naturalną pielęgnację, własnoręcznie zrobione kosmetyki, to i gotowce poszły w odstawkę i czekają na swoją kolej. Kręcę sobie małe porcje i zużywam na bieżąco. No, może z wyjątkiem wybielającego kremu pod oczy, bo wydajne cholerstwo :P

Mogłabym teoretycznie wspomnieć, że dno mam w butelce szamponu czy toniku do włosów, ale to nie zmienia stanu posiadania, bo to są akurat kosmetyki, które na stałe goszczą u mnie w łazience i w momencie ich zużycia natychmiast kupuję następne :)

A fot pustych buteleczek aptecznych z ciemnego szkła Wam oszczędzę ;)

piątek, 2 marca 2012

Wishlista na marzec

Oh, jak ja lubię ten punkt comiesięcznych podsumowań :D

W tym miesiącu będę czaić się na:
- marchewkowy zestaw kremów czyli Yes to Carrots na dzień i na noc
- perfumy Essence z limitowanej edycji Circus Circus
- być może coś z limitki Hidden World [Catrice], bo właśnie pojawiła się na półkach :)

Wishlista oczywiście jest dużo, dużo dłuższa, ale na ten miesiąc wybrałam tylko te pozycje, z uwagi na ich dość wysoki koszt [staram się narzucić sobie jakąś dyscyplinę finansową :P].
Kolejne produkty wplotę w następne miesiące, zatem jeśli jesteście ciekawe, co tam mi się umani posiadać, zapraszam za miesiąc :)

czwartek, 1 marca 2012

Zakupy lutowe - podsumowanie

No, dość marazmu i milczenia, czas na podsumowanie miesiąca :D
A cóż upolować mi się udało? Popatrzcie same :D
- pielęgnacja od firmy Suwhasoo: Balancing water, Balancing emulsion i First care serum


- próbi Sulwhasoo FCS, dwie wersje BB Creamu Charmzone Feverlet - stara i nowa HD oraz próbki The History of Foo, Qi&Jin [krem pod oczy]


- jeszcze raz krem pod oczy Qi&Jin [20 szt] i Skinfood Vita C do twarzy


- upragniony zestaw miniatur od Etude House, wybrałam Moistfull Collagen


- kodżakowa gąbeczka czyli konjac


- magiczne serum Gliss Kur, wersja kaszmirowa


- oraz ebayowy zakup mini buteleczka z atomizerem na domowej roboty toniki


- i zapasowe pędzelki Essence


- no ale nie byłabym sobą, gdyby lakierów zabrakło >:D i oto są: wycofywany Icy Princess z Essence oraz różowy, kremowy pękacz Simle Beauty



Jak dzik nakupowałam próbek, szczególnie tych Qi&Jin [słyszałam, że świetny], jako że dotarła do mnie wieść, iż od 5 lutego prawo koreańskie zakazuje sprzedaży próbek... Chcąc nie chcąc musiałam zrobić zapas :o

Pędzelki - nie zmarnują się ;) i trochę się bałam, że po wprowadzeniu nowości coś 'zepsują'. Zakup nieplanowany, ale przydatny :)

A lakiery... hehehe :D
Mam już złoty foil, a od dawna przyglądałam się srebrnym, miałam nawet upatrzony jeden z Orly a drugi od Zoya, ale skoro miałam pod nosem niemal idealny zamiennik [przynajmniej kolorem], to trzeba było się zaopatrzyć, tym bardziej, że wkrótce bezpowrotnie zniknie z półek. A pękacza różowego, jednolitego od dawna szukałam >:D. No!